Kacper Wróblewski został w poprzednim roku rajdowym Mistrzem Polski w klasyfikacji aut jednonapędowych. Teraz jednak nie zobaczymy go na starcie inaugurującego nowy sezon Rajdu Świdnickiego: „Niestety nie udało się dopiąć budżetu. Pracujemy nad tym i mam nadzieję, że wystartuje już w Rajdzie Nadwiślańskim” – mówi w rozmowie z RMF FM Wróblewski. Jego zdaniem głównym faworytem rozpoczynającego się w sobotę Rajdu Świdnickiego jest Mikołaj Marczyk.

Kacper Wróblewski został w poprzednim roku rajdowym Mistrzem Polski w klasyfikacji aut jednonapędowych. Teraz jednak nie zobaczymy go na starcie inaugurującego nowy sezon Rajdu Świdnickiego: „Niestety nie udało się dopiąć budżetu. Pracujemy nad tym i mam nadzieję, że wystartuje już w Rajdzie Nadwiślańskim” – mówi w rozmowie z RMF FM Wróblewski. Jego zdaniem głównym faworytem rozpoczynającego się w sobotę Rajdu Świdnickiego jest Mikołaj Marczyk.
Kacper Wróblewski "Wróbel Rally Team" /fot. Maciej Niechwiadowicz /Materiały prasowe

Wojciech Marczyk: Brakuje cię na liście startowej Rajdu Świdnickiego-KRAUSE. Jak zatem wygląda twoja sytuacja i czy możemy się ciebie spodziewać na starcie kolejnych rund Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski?

Kacper Wróblewski: Niestety nie udało się dopiąć budżetu na Rajd Świdnicki. Poprzedni sezon skończyliśmy w przednionapędowym Peugeocie. Mieliśmy się przesiąść do samochodu Proto. Taki był plan przez całą zimę. Niestety cały projekt nie wypalił. Rajd Świdnicki musieliśmy odpuścić, ale w kolejnej rundzie chcemy powalczyć z rywalami już dobrym samochodem. Będziemy gotowi do walki.

Rozumiem, że cały czas trwa spinanie budżetu i poszukiwanie sponsorów.

Nie mamy dopiętego budżetu. Walczymy o to, ale jesteśmy na dobrej drodze. Jeżeli wszystko się uda będziemy mieli fajny program startów.

W tym sezonie chciałbyś walczyć o tytuł mistrzowski?

Myślę, że nie będę w stanie. Nawet jeśli wsiądziemy do samochodu klasy R5 to brakuje mi doświadczenia. Mało jeździłem samochodami czteronapędowymi. Może Mistrzostwo Polski na za wysoki próg, ale mógłbym walczyć o pierwszą trójkę, ale pod warunkiem, że będą miał możliwość wjeżdżenia się w samochód i solidnych testów.

Rajd Świdnicki za pasem. Patrzymy na listę startową. Widać, że kilku kierowców z czołówki brakuje.

Nie ma choćby Grzegorza Grzyba - aktualnego mistrza Polski, ale jest sporo aut klasy R5. Pod tym względem lista wygląda imponująco. W poprzednim roku było chyba 40 samochodów a teraz mamy ich ponad 70. Tu widzę progres.

Przybyło w stawce samochodów R5, ale wielu tych kierowców nie ma doświadczenia w rajdówce tej klasy.

Wydaje się, że to łatwy samochód w prowadzeniu. Jest zaawansowany technicznie, pozwala na wiele. Można od początku jechać jakimś tempem, ale jeśli chcemy by to tempo było naprawdę dobre, to potrzebujemy testów, czasu za kierownicą. Ważne są ustawienia i dostosowanie samochodu do siebie. Z tego będą wynikać różnice czasowe w Świdnicy.

Trasa Rajdu Świdnickiego niemal pokrywa się z zeszłoroczną. Trudno będzie o jakieś niespodzianki.

Jedyne co może zaskoczyć to pogoda. Jeżeli chodzi o trasę to odcinki na Rajdzie Świdnickim nie zmieniają się od lat. Czasami Osy puszczane są w przeciwnym kierunku. Zdarzają się jakieś kosmetyczne zmiany. To jest problem tej pierwszej rundy, bo wszyscy znają trasę. Jeżeli ktoś nie jest wjeżdżony w samochód to automatycznie jest skazany na przegraną. Ci wjeżdżeni będą szybsi na znanych sobie odcinkach.

 Najtrudniejszy fragment rajdu dla ciebie?

Odcinek z Walimia do Kamionek. To bardzo zmienny OS. Zaczyna się bardzo wąską, ale szybką drogą. Później przechodzi w bardzo szeroką partię. Jest podjazd, ale później szybka jazda w dół. To w poprzednich latach był kluczowy moment rajdu. Teraz powinno być podobnie.

Kto twoim zdaniem będzie w tym roku walczył o Mistrzostwo Polski?

Jeżeli miałbym stawiać to obstawiłbym Miko Marczyka. W poprzednim sezonie pokazał bardzo dobre tempo i w tym roku na pewno nie będzie gorsze. Jest wjeżdżony w samochodów. Tomek Kasperczyk miał przebłyski w poprzednim roku. Długo prowadził w Rajdzie Nadwiślańskim, wygrał Rajd Śląska. Marcin Słobodzian przesiadł się z Subaru do samochodu klasy R5. To też szybki kierowca. Zbyszek Gabryś zmienił samochód na Hyundaya R5. Mój konkurent z poprzedniego sezonu z "ośki" Jacek Jurecki też wsiada w Hyundaya R5. Na pewno będzie ciekawie. Rajd Świdnicki jest bardzo szybki. Tu rolę odegra na pewno moc samochodów.

Kto może być czarnym koniem sezonu?

Czekam co pokaże właśnie Jacek Jurecki. To waleczny kierowca, nie odpuszcza. Jeżeli ustawił sobie samochód będzie bardzo szybki. Stawiałbym też na Sebastiana Frycza, który wraca do rywalizacji po latach przerwy, a to kilkukrotny mistrz Polski w różnych klasach i myślę, że też będzie szybki.

Jesteś trochę zawiedziony, że zabraknie cię w Świdnicy?

Nie ukrywam, że to dla mnie ciężkie psychicznie. Startuje pierwszy rajd, a mnie nie ma. W poprzednim roku wiele nas kosztowało, żebyśmy w ogóle startowali. Sezon też nie zakończył się najlepiej, bo wypadkiem, który spowodował duże straty finansowe. To jest tak drogi sport, że ciężko jest się sfinansować. I tak dokładam ile mogę, ale nie jestem w stanie zrobić tego sam. Walczymy i mam nadzieję, że w drugim rajdzie humory będą duże lepsze, bo staniemy na starcie.

Nie startujesz, ale się nie nudzisz. Sporo ćwiczysz na symulatorach, a z Łukaszam Habajem podróżujesz po Europie. No bo on startuje w mistrzostwach Starego Kontynentu. Dla ciebie to też nauka.

Z Łukaszem współpracuję od czterech lat, ale znamy się dużo dłużej. Właściwie odkąd Łukasz startuje w Mistrzostwach Europy to z nim jeżdżę, pomagam mu i zbieram doświadczenie. To bardzo procentuje. Jestem szpiegiem Łukasza, sprawdzam trasę przed rajdem. Słucham jego opisu, a Łukasz jest pod tym względem jednym z najlepszych specjalistów w Polsce w tym zakresie. Każdy wyjazd na rajd Mistrzostw Europy to dla mnie nauka. Mam nadzieję, że w przyszłości jeśli uda się wystartować w tego typu imprezie takie doświadczenie zaprocentuje. Nie ukrywam, że zbieram te notatki Łukasza. Może kiedyś wyciągnę je z szafki.