Mija pięć lat od ataku na Pawła Adamowicza. Doszło do niego podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na starym mieście w Gdańsku. Prezydent zmarł dzień później. Został zaatakowany przez Stefana Wilmonta.

W sobotę, w piątą rocznicę zamachu na prezydenta Gdańska o godz. 19 rozpocznie się Światełko dla Pawła Adamowicza z udziałem premiera Donalda Tuska i prezydent Aleksandry Dulkiewicz. 

Pół godziny później odbędzie się modlitwa międzywyznaniowa w Bazylice Mariackiej, a na godz. 20 zaplanowano widowisko muzyczne z udziałem polskich wykonawców. 

Zabójstwo na scenie

Zabójca został skazany nieprawomocnym wyrokiem na dożywocie. W przyszłym tygodniu ruszy przed sądem jego proces apelacyjny.

Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował, że m.in. z uwagi na publiczny charakter zbrodni i zainteresowanie sprawą opinii publicznej, można upublicznić dane i wizerunek Stefana Wilmonta. Sam oskarżony również domagał się ujawnienia swoich danych.

"Stefan Wilmont popełnił zbrodnię bez precedensu w dziejach powojennej Polski" - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego Aleksandra Kaczmarek podczas ogłoszenia wyroku w marcu 2023 r. i podkreśliła, że zabójstwo prezydenta odbyło się na oczach tysięcy widzów i publiczności podczas imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sędzia tłumaczyła, że najistotniejsze w sprawie były motyw działania sprawcy, stan zdrowia psychicznego i jego poczytalności.

13 stycznia 2019 r. w Gdańsku, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Stefan Wilmont wbiegł na scenę i kilkukrotnie pchnął nożem prezydenta Pawła Adamowicza. Po zamachu, grożąc nożem, zmusił prowadzącego imprezę do oddania mikrofonu. Mężczyzna powiedział, kim jest i podał motyw zabójstwa.

Wilmont twierdził wówczas, że był niesłusznie skazany za rozboje. Z jego słów wynikało, że utożsamiał prezydenta Gdańska ze sprawującą wcześniej władzę Platformą Obywatelską. 

Śledztwo trwało trzy lata z uwagi na trzy rozbieżne opinie biegłych psychiatrów dotyczące poczytalności zabójcy. W trzeciej, rozstrzygającej - biegli orzekli, że w chwili ataku Stefan Wilmont miał ograniczoną poczytalność (według pierwszej miał ją całkowicie zniesioną). Taka osoba może odpowiadać karnie, a sąd może wobec niej zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.

Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Wilmonta za winnego zabójstwa Pawła Adamowicza. Jednocześnie uznał, że o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po 40 latach przebywania w odosobnieniu. 

Według sądu, powinien wyrok odbywać w systemie terapeutycznym - podjąć terapię i działania resocjalizacyjne. Jednocześnie został skazany na 10 lat pozbawienia praw publicznych.

Sąd w uzasadnieniu wskazał, że "przedmiotowa sprawa nie była sprawą polityczną". Skrajność jego poglądów była niezależna od konkretnych uwarunkowań politycznych" - tłumaczyła sędzia i dodała, że w motywacji występuje element zemsty niemający żadnego realnego uzasadnienia.

Wilmont nigdy nie wyraził skruchy za popełnioną zbrodnię. Proces apelacyjny mężczyzny rozpocznie się 18 stycznia.