Jest pytanie do koalicji, do sił politycznych, czy potrafią dźwigać odpowiedzialność za państwo także w trudnych sytuacjach – tak prezydent Bronisław Komorowski mówi o aferze podsłuchowej ujawnionej przez „Wprost”. Jest też pytanie - dodał - do każdego polityka, czy wyciąga wnioski odpowiednie do zaistniałej sytuacji.

To jest pytanie do każdego polityka, czy wyciąga odpowiednie wnioski, czy wyciąga wnioski odpowiednie do zaistniałej sytuacji, czy warto się podać do dymisji, czy warto trwać. To jest pytanie do partii politycznych o to, czy potrafią znaleźć odpowiednią odpowiedź na nie po raz pierwszy zaistniałą sytuację - podkreślił Komorowski.

Według niego to jest pytanie "do koalicji, do sił politycznych, czy potrafią dźwigać odpowiedzialność za państwo polskie także w sytuacjach trudnych, to jest pytanie także do prezydenta, czy potrafi znaleźć drogę prowadząca pomiędzy ryzykiem destabilizacji państwa, a potrzebą jego naprawy - to jest pytanie do nas wszystkich".

Komorowski podkreślił, że jedno jest dla niego pewne, że "w sytuacjach trudnych należy przede wszystkim od siebie samego oczekiwać, od siebie samego żądać więcej".  

Bicie się w cudze piersi jest zajęciem mało produktywnym z punktu widzenia przyszłości Polski. To nie jest tak, że można tylko innych oskarżać o sitwę, a samemu udawać, że nie jest się sitwą, tylko partyjnym kolektywem: "my to nie sitwa, my to kolektyw partyjny" - taka jest dzisiaj logika wielu zachowań - mówił Komorowski. Hipokryzja jest zatrutą wodą, którą nie można podlewać polskiej wolności - powiedział prezydent.
 
"Wprost" opublikował nagrania, na których słychać m.in., jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o NBP. 

(mpw)