Minął miesiąc od wprowadzenia nowego rozkładu jazdy, w którym mocno zredukowano ofertę dla pasażerów. Władze PKP tłumaczyły, że likwidacja wielu popularnych połączeń w godzinach szczytu była konieczna z powodu tych prac naprawczych. Okazuje się jednak, że remontowane były tory w miejscach, gdzie nie ma właściwie ruchu pasażerskiego.

Znikają potrzebne pociągi, bo kolejarze z Polskich Linii Kolejowych nie mogą już dłużej czekać z remontami na najpopularniejszych liniach. Do tej pory remontowali bowiem tam, gdzie było to najłatwiejsze.

Tak wyremontowano do prędkości 160 km/h linię Warszawa-Siedlce. Okazuje się jednak, że nie ma tam chętnych na taką podróż. Dopiero niedawno kolej regionalna uruchomiła tam jedno takie połączenie. Podobnie jest na linii z Wrocławia przez Legnicę do granicy. Nie ma tam pasażerów, więc zrobiono remont - bo było łatwo.

Dopiero ostatnie 2 lata to szerszy front robót na najpopularniejszych liniach, ale nadal kolejarze planują remonty tak, by im było najwygodniej. Pasażerowie muszą się dostosować. I coraz częściej to robią. Przesiadając się do samochodów.