Na wszystkich egzaminach maturalnych, ze wszystkich przedmiotów, tegoroczne wymagania są obniżone o ok. 20-25 proc. - powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Dodał, że jest to spowodowane tym, że młodzież uczyła się częściowo zdalnie w czasie pandemii Covid-19.

Podczas poświęconej maturom 2023 konferencji prasowej Czarnek powiedział, że tegoroczni absolwenci liceów ogólnokształcących są pierwszym rocznikiem, który kończy edukację w systemie 8 plus 4, czyli ośmiu lat szkoły podstawowej i czterech - średniej, po reformie PiS.

Chcę również przypomnieć, że w związku z tym, że tegoroczni maturzyści byli w liceach i to na początku swojej przygody z liceami, w okresie pandemii koronawirusa i nauki zdalnej, toteż nie obowiązują wymagania takie, jakie obowiązywałyby, gdyby nie czas pandemii i nauki zdalnej - podkreślił.

Zaznaczył, że tegoroczny egzamin maturalny nie opiera się na podstawie programowej, ale na wymaganiach egzaminacyjnych, które MEiN ustaliło w związku z pandemią i nauką zdalną.

Na wszystkich egzaminach, ze wszystkich przedmiotów, tegoroczne wymagania egzaminacyjne są obniżone o ok. 20-25 proc. - podał.

Egzaminy rozszerzone bez progu zdawalności

Czarnek powiedział również, że w związku z tym, że tegoroczni maturzyści na początku swojej przygody z liceami uczyli się zdalnie, zadecydowano o odejściu od wymogu zdawania egzaminu na poziomie rozszerzonym z progiem 30 proc.

Tak jak w latach ubiegłych do zdania egzaminu na poziomie rozszerzonym wymagane jest przystąpienie do tego egzaminu, a nie osiągnięcie progu 30 proc. - sprecyzował.

W tym roku powracamy do egzaminu ustnego i od tego odejścia nie ma - powiedział. Powodem tego, że się nie odbywał rok temu i dwa lata temu były, jak zwrócił uwagę, kwestie sanitarne i walka z pandemią.

Nie ma najmniejszych powodów, żeby od egzaminu ustnego odstąpić w sytuacji, kiedy warunki sanitarne pozwalają na to, żeby się odbył - zaakcentował.

Co o zmianach sądzą nauczyciele?

  

Moim zdaniem coraz to kolejne zmiany i kolejne propozycje nie służą uczniom. Ta liczba lektur, co prawda zmniejszona, ale wciąż według mnie jest zbyt duża. Wymagają one ogromnego nakładu pracy od ucznia. Co do obniżenia wymagań, też nie jestem przekonana czy to taki dobry pomysł - powiedziała w rozmowie z naszą reporterką Anną Zakrzewską - Elżbieta Mania - nauczycielka języka polskiego z Zielonej Góry.   

Moje zdanie na temat pracy pana ministra jest bardzo złe. To nie my nauczyciele tylko ministerstwo tworzy te wszystkie zasady, te wszystkie zmiany. I to one powodują, że wśród młodzieży panuje strach, nie my, nie media - zaznaczyła. 

Jest to dla nas nauczycieli totalne zaskoczenie. Nie wiedzieliśmy o tym, że w tegorocznej maturze wprowadzone zostaną jakiekolwiek zmiany. To jest kompletnie niepoważne, żeby w roku w którym przeprowadzana jest matura, zmieniać jakiekolwiek jej warunki. To ekstremalnie nieodpowiedzialne. Edukacja w ten sposób nie działa. W przeciwieństwie do ministerstwa. Czyli ktoś wpada na jakiś pomysł, wprowadza go i realizuje bez konsultowania z kimkolwiek. Każda taka zmiana powinna być wprowadzona najszybciej w przyszłym roku. Możemy się zastanawiać czemu ministerstwo chce obniżyć te wymagania? Czyżby chciało odtrąbić sukces swojej własnej reformy? Krótko mówiąc, nie brzmi to poważnie - dodaje Szymon Lepper - nauczyciel języka angielskiego w jednym z gdyńskich liceów.