Przeciwnicy prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro wyszli na ulice Caracas. Jak donosi specjalny wysłannik RMF FM Patryk Michalski, na ulicach stolicy Wenezueli demonstrowały setki tysięcy osób.

Jak informuje Patryk Michalski, demonstranci mieli ze sobą flagi narodowe, a także czapki w barwach narodowych. "Właściwie trudno tutaj zobaczyć kawałek wolnego miejsca, bo te ulice są całkowicie wypełnione. Ci, z którymi rozmawiałem, mają poczucie, że dzisiejszy dzień jest absolutnie wyjątkowy w historii ich kraju. Mają nadzieję, że te masowe protesty w końcu doprowadzą do wolnych wyborów i demokratycznego wyłonienia prezydenta. W tłumie są przeróżni ludzie - niepełnosprawni, studenci, także ci, którym brakuje pieniędzy na leki, na podstawowe zakupy, bo naprawdę sytuacja ludzi w Wenezueli jest niezwykle trudna" - relacjonuje Patryk Michalski.

Juan Guaido, który dla Wenezuelczyków jest bohaterem, wyszedł do ludzi, ściskał im dłonie, przemówił też do nich, po raz kolejny zaapelował do armii, żeby nie tłumiła tych protestów - opisuje manifestację w Caracas Patryk Michalski. Guaido obiecał też, że jeżeli uda mu się doprowadzić do wolnych wyborów, to sytuacja w kraju zmieni się już niedługo. Jak zauważa Patryk Michalski, na ulicach Caracas widać i słychać potężny entuzjazm. Tymczasowy prezydent Juan Guaido - zanim zabrał głos - nieoczekiwanie pojawił się w tłumie, co jak relacjonuje dziennikarz RMF FM, wywołało euforię. Dla tysięcy Wenezuelczyków Guaido staje się bohaterem narodowym. 


"W Wenezueli - w tym momencie - dzieje się historia - to zdanie słyszałem dzisiaj wielokrotnie, od ludzi, których potężne pragnienie wolności widać i słychać.  Ulice miasta były po brzegi wypełnione protestującymi. Flagi Wenezueli powiewały z domów, sklepów, były dosłownie wszędzie" - relacjonował Patryk Michalski. 

"Si, se puede" to jedno z haseł manifestacji, nawiązujące do sloganu "Yes we can" Baracka Obamy. "Tak, tym razem możemy, uda nam się dokonać zmian" - powtarzają ludzie, wierząc, że niedługo będą mogli zagłosować w wolnych wyborach prezydenckich i że zakończy się kryzys humanitarny.

Guaido ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem kraju. Prezydenturę Maduro uznał za nielegalną. Przejęcie władzy przez Guaido uznały USA, Kanada, większość państw Ameryki Łacińskiej (z wyjątkiem m.in. Meksyku, Boliwii, Kuby i Nikaragui), Izrael i Australia, a spośród państw europejskich - Albania, Kosowo i Gruzja. Unia Europejska na razie wstrzymała się z taką deklaracją, a kilka państw członkowskich - Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia i Holandia - zapowiedziało, że jeśli Maduro w najbliższym czasie nie rozpisze nowych, uczciwych wyborów, również uznają Guaido.

Maduro, który na początku stycznia został zaprzysiężony na drugą kadencję po wygraniu niespełniających standardów demokratycznych wyborów prezydenckich w 2018 roku, oskarża USA o kierowanie puczem mającym na celu odsunięcie go od władzy i przejęcie kontroli nad największymi rezerwami ropy naftowej na świecie.


Opracowanie: