Trzeci tydzień oczekiwania na wymaz do testu na obecność koronawirusa. Brak kontaktu z sanepidem i bezterminowo przedłużony przymusowy pobyt w domu. To w dużym skrócie historia pana Juliusza z Poznania, który po powrocie z Węgier w połowie marca wraz z bliskimi trafił na dwutygodniową - jak się spodziewał - kwarantannę. W dniu jej planowanego zakończenia sanepid poinformował jednak, że jej czas zostaje przedłużony bezterminowo, do momentu uzyskania negatywnego wyniku testu. Badania nikt jednak nie przeprowadził i nie wiadomo, czy w ogóle przeprowadzi...

Pan Juliusz przyleciał do Poznania 13 marca, był współpasażerem hiszpańskiego studenta, u którego potwierdzono Covid-19. Mieszkańców całego akademika, w którym mieszkał w Poznaniu (około 200 osób), poddano wówczas kwarantannie. Dopiero po 6 dniach od wylądowania w Poznaniu z panem Juliuszem skontaktowali się przedstawiciele sanepidu, informując, że - razem z rodziną - musi się poddać kwarantannie, która ma potrwać do 26 marca. Pan Juliusz siedział w tym samym rzędzie, tuż przed zakażonym studentem z Hiszpanii. Kiedy domownicy po przymusowym okresie izolacji szykowali się, by 27 marca pójść do pracy - zadzwonił telefon. Pracownicy sanepidu poinformowali, że kwarantanna zostaje przedłużona bezterminowo lub do momentu otrzymania negatywnego wyniku testu na Covid-19.

Poinformowano nas, że mamy czekać, ktoś z laboratorium skontaktuje się w sprawie wymazu. W poniedziałek 30 marca zaniepokojony brakiem odzewu ze strony laboratorium czy sanepidu w sprawie wymazu oraz brakiem wizyt policji (ostatnia kontrola policji w czwartek 26 marca i brak zainstalowanej aplikacji do kwarantanny domowej) po wykonaniu 18 bezskutecznych telefonów w ciągu 4 godzin, dodzwoniłem się do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Pracownica potwierdziła, że faktycznie mamy kwarantannę, ale na temat wymazu nic nie wie, można próbować dzwonić do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu, ale osobiście odradza, gdyż tam i tak informacji na temat wymazu mi nie udzielą - tłumaczy mieszkaniec Poznania Juliusz Tomaszewski.

1 kwietnia rodzina ponownie postanowiła skontaktować się z sanepidem, bo mimo upływu 20 dni od kontaktu z osobą zakażoną nadal nie było wiadomo, czy poddani kwarantannie będą poddani testom, ani też czy i kiedy skończy się ich przymusowy pobyt w domu. Do tej pory objawy Covid-19 nie wystąpiły u żadnego z członków rodziny. Ta sytuacja zaczęła generować problemy m.in. w pracy, bo służby sanitarne nie wstawiły dokumentu potwierdzającego trwającą kwarantannę. Informacji nie było też w systemie EWUŚ.

Zadzwoniłem dziś do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu, gdzie dowiedziałem się, że stacja wojewódzka nie zajmuje się testami, tylko przesyła je do Urzędu Wojewódzkiego i tam mam dzwonić. Do Urzędu Wojewódzkiego nie mogę się dodzwonić, odzywa się skrzynka pocztowa, która informuje, że jest przepełniona. Zgodnie z artykułami dostępnymi na portalach internetowych okazuje się, że zakażony student zdążył już wyzdrowieć, studenci z akademika Polonez otrzymali negatywne wyniki testów i zostali zwolnieni z kwarantanny, a ode mnie nie został nawet pobrany wymaz do testu. Ciągle jestem zbywany, odsyłany od urzędu do urzędu, od telefonu do telefonu, mam siedzieć w domu na kwarantannie i czekać - dodaje pan Juliusz.

Sanepid: skomplikowana procedura

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna tłumaczy, że pobranie wymazu zależy od stanu zdrowia pacjenta, a testy są wykonywane w pierwszej kolejności "osobom ważnym w państwie i pracownikom wykonującym zawody medyczne, pracownikom służb mundurowych". De facto oznacza to, że jeśli pacjent, u którego wystąpią objawy i zawiadomi o nich lekarza lub pogotowie ratunkowe - będzie miał większe szanse na wykonanie testu szybciej. Jak jednak tłumaczył w niedawnej rozmowie z TVN24 dr Paweł Grzesiowski, specjalista immunologii i terapii zakażeń, pytany o to czy i jak długo może zarażać osoba, która przechodzi Covid-19 bezobjawowo: To trwa około dwóch tygodni, cały ten proces zakażania, od momentu wylęgania do momentu zakończenia choroby, oczywiście okres bezobjawowy jest zazwyczaj krótszy, wirus jest produkowany w mniejszych ilościach - wyjaśniał.

Według wytycznych Inspekcji Sanitarnej, osoba kwarantannowana nie może na własną rękę jechać (nawet prywatnym samochodem) do szpitala czy przychodni na wymaz do testu. Może skorzystać jedynie z usług załogi tzw. karetki wymazowej. Decyzja o jej wysłaniu w praktyce na trzech szczeblach - najpierw w powiatowym, a potem w wojewódzkim sanepidzie, który z kolei powiadamia o sprawie służby wojewody zawiadujące karetkami. W parze ze skomplikowanymi procedurami nie idzie jednak jak pokazuje przykład pana Juliusza - bieżący kontakt z osobami na kwarantannie, co przekłada się na ich niepewność i stres. 

Jeśli stan pacjenta się pogarsza, według wskazówek sanepidu powinien o tym powiadomić swojego lekarza rodzinnego, który po uprzednim powiadomieniu sanepidu, powinien zadysponować do pacjenta karetkę do transportu osób z chorobami zakaźnymi. Takich ambulansów na potrzeby walki z epidemią jest w Wielkopolsce 7. Druga opcja to powiadomienie lekarzy opieki ambulatoryjnej (tzw. wieczorynki) lub w ostateczności pogotowia. Służby wojewody zalecają też, by kontaktować się infolinią sanepidu.

W laboratorium Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w marcu wykonano 3800 testów na Covid-19, to około 300 próbek dziennie.

Pytania o dokument poświadczający kwarantannę i o trudności z dodzwonieniem się na infolinię sanepidu wysłaliśmy jednocześnie do powiatowej i wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Na nie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Po naszej interwencji przedstawiciele sanepidu skontaktowali się dziś z panem Juliuszem, informując go, że jeśli do piątkowego wieczoru nie pojawi się u niego karetka wymazowa - o północy z piątku na sobotę, kwarantannę będzie mógł uznać za zakończoną. 

Opracowanie: