Mężczyzna z wioski w stanie Bihar, który zadzwonił na linię alarmową i poinformował o dwóch osobach unikających obowiązkowego badania na obecność koronawirusa, został pobity na śmierć. Aresztowano dwie osoby, w sprawie których dzwonił - podały indyjskie media, powołując się na policję.

Bablu Kumar zadzwonił na linię alarmową 21 marca z informacją, że dwóch sąsiadów z wioski Madhaul w stanie Bihar na północy Indii nie stawiło się na obowiązkowe badania związane z koronawirusem. Sąsiedzi niedawno wrócili z Maharasztry - donosi dziennik "The Indian Express".

Munna Mahto i Sudir Kumar wrócili 20 marca do rodzinnej wioski. Trzy dni później, po telefonie 20-letniego Bablu Kumara, w ich domach pojawił się zespół lekarzy. U mężczyzn nie wykryto objawów zakażenia wirusem.

Jak podają indyjskie media, Kumar został zaatakowany i ciężko pobity niemal tydzień później. Zmarł w pobliskim szpitalu. Mahto i Kumar zostali aresztowani.

Chciał badań mieszkańców, został zaatakowany

W tym samym czasie blisko okręgu Sitamarhi, gdzie rozegrała się tragedia Kumara, doszło do zamieszek przeciw urzędnikom badającym ludzi na obecność koronawirusa. Lokalnej społeczności nie spodobało się, że naczelnik placówki zdrowia Chandrashekhar Prasad chciał przebadać 26 osób powracających z miast do domów.

Policja wszczęła śledztwo wobec 20 osób, które zaatakowały Prasada i jego kierowcę.

W Indiach po ogłoszeniu ogólnokrajowej kwarantanny, setki tysięcy ludzi postanowiły wrócić do rodzinnych wiosek z miast, w których straciły pracę. Władze mają problem z opanowaniem fali powracających robotników, a eksperci uważają, że migracja zniweczy założone cele 21-dniowej kwarantanny.

W kraju odnotowano dotychczas ponad 1250 zakażeń koronawirusem i 32 ofiary śmiertelne. Według danych ministerstwa zdrowia 100 osób wyleczono.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Premier Indii: Jeśli nie będziemy w stanie wytrzymać 21 dni, cofniemy się 21 lat wstecz