Prawdziwie białe święta w wyjątkowej, górskiej atmosferze, z daleka od zgiełku miast, z dala od cywilizacji... Czy to w ogóle jeszcze możliwe? Okazuje się, że tak. "Taką atmosferę można znaleźć w tatrzańskich schroniskach i nawet są tam jeszcze wolne miejsca" - mówi Irena Gąsienica-Roj ze schroniska w Dolinie Chochołowskiej.

Przede wszystkim odwiedzają nas ludzie, którzy są zmęczeni zgiełkiem, dużym natłokiem pracy. Przyjeżdżają odpocząć, zabierają dzieci i przyjeżdżają w góry, posiedzieć na słonku, odpocząć - mówi gospodyni z Chochołowskiej.

Nie ma tam takiego tłoku i harmidru, jak w Sylwestra. Są nawet jeszcze wolne miejsca na czas Bożego Narodzenia. Kuchnia w schronisku przygotowuje kolację wigilijną dla turystów. Można zamówić sobie dwanaście wigilijnych potraw. Można, oczywiście, także mniej.

Nie ma wspólnego stołu. Każdy spędza Wigilię w swoim, rodzinnym gronie. W schronisku choinki z tatrzańskich smreków, a na zewnątrz prawdziwa, biała zima. Wieczorem personel schroniska i goście wspólnie schodzą na pasterkę do kaplicy na Polanie Chochołowskiej. Takie Boże Narodzenie w tatrzańskim schronisku to sposób na białe, spokojne i bezstresowe święta.

(MRod)