Sejm uchwalił w czwartek prezydencką nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Niepozorny projekt Andrzeja Dudy przewiduje między innymi wydłużenie o dwa lata czasu na składanie skargi nadzwyczajnej. Dodatkowa możliwość wzruszenia niesprawiedliwych prawomocnych orzeczeń w dobie pandemii, budzi niemal powszechny entuzjazm. Z taką propozycją wystąpił również Senat. Jednak szlachetny pomysł w projekcie Andrzeja Dudy to przykrywka dla daleko idących zmian, wpływających na funkcjonowanie Sądu Najwyższego.


"To pomyłka, nie zadziałało wi-fi"

Za uchwaleniem ustawy głosowało 253 posłów, 197 zagłosowało przeciwko, a pięciu wstrzymało się od głosu.

Za ustawą zagłosowali wszyscy obecni członkowie klubu PiS, ale też dziewięciu posłów klubu KO, m.in. szef klubu Cezary Tomczyk, a także posłowie Sławomir Nitras, Marcin Kierwiński, Michał Szczerba czy Agnieszka Pomaska. Za ustawą zagłosowała też jedna posłanka Lewicy oraz dwóch posłów Koalicji Polskiej. Za wyjątkiem jednej osoby ustawę poparło koło Konfederacji.

Szef klubu KO Cezary Tomczyk powiedział, że poparcie prezydenckiej ustawy, to pomyłka wynikająca z problemów technicznych z siecią wi-fi w Sejmie. Siedzieliśmy w jednej sali, nie zadziałało wi-fi, było przesunięcie (w czasie) - wyjaśniał.

Poinformował, że razem z posłami Kierwińskim, Kowalem, Nitrasem i posłanką Pomaską złożyli już wyjaśnienia do protokołu.

System zdalnego głosowania nie jest idealny, bardzo często są poważne opóźnienia i bardzo często - jeśli połączenie jest słabej jakości - zdarzają się takie sytuacje. To czysta pomyłka - mówił z kolei Kierwiński w rozmowie.

Zdalnie głosował również poseł Michał Szczerba. "Głosowałem na Komisji PRZECIW projektowi prezydenta ws. Sądu Najwyższego. Opóźnienie w transmisji spowodowało, że byłem przekonany, że głosuję za poprawką, a było to głosowanie nad całością ustawy. Wniosek ws. zaliczenia głosu jako PRZECIW skierowałem do marszałek (Sejmu)" - napisał na Twitterze.

Kontrowersyjne wrzutki w projekcie prezydenta

Projekt prezydenckiej nowelizacji przedstawiany jest przez Kancelarię Prezydenta przede wszystkim jako służąca ludziom dodatkowa szansa na wniesienie skargi nadzwyczajnej od niesprawiedliwych wyroków, które uprawomocniły się w ciągu ponad 20 ostatnich lat. Tak szeroki zakres skorzystania z tego nadzwyczajnego środka, został początkowo przewidziany tylko na trzy lata. Ze względu na zaległości w rozpatrywaniu skarg - wynikające między innymi z pandemii - prezydent zaproponował wydłużenie tego terminu o 2 lata. Andrzej Duda nie był jednak pierwszy. Projekt w tej sprawie przygotowywał już - ponad politycznymi podziałami - Senat. Senacka propozycja przepadła podczas prac w komisji.

Prezydencki projekt zawiera w sobie dwa kontrowersyjne elementy:

  • modyfikuje procedurę wyboru prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego
  • poszerza kompetencje Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego w sprawie ustalania składów orzekających i kolejności rozpatrywania zagadnień prawnych.

Po pierwsze, Andrzej Duda chce wprowadzenia trzystopniowej procedury wyboru prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego. Co ważne, propozycja zmian pojawiła się w czasie, kiedy końca dobiegają kadencje prezesów Izby Cywilnej i Izby Pracy Sądu Najwyższego - sędziów Dariusza Zawistowskiego i Józefa Iwulskiego. W pierwszym kroku wybór miałby się odbywać przy kworum wynoszącym 2/3 sędziów danej izby. W każdym kolejnym kworum kolejno maleje do 1/2 i 1/3 sędziów danej izby. Jeśli i w tym przypadku wybór nie nastąpi, prezydent chce nadać sobie prawo do powołania pełniącego obowiązki prezesa danej izby. Ta kontrowersyjna metoda była już testowana przy wyborze Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Przez publicystów takie rozwiązanie nazywane jest wyznaczeniem komisarza w Sądzie Najwyższym. Biuro Analiz Sejmowych zwróciło uwagę, że choć takie rozwiązanie, było już stosowane, to budzi ono wątpliwości konstytucyjne, bo prezydent jako przedstawiciel władzy wykonawczej ingeruje w istotny sposób we władzę sądowniczą, mimo że konstytucja nie daje mu wprost takich uprawnień. Dlatego takie powołanie wymaga kontrasygnaty (akceptacji) premiera. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, pytana o te kontrowersje podczas sejmowej komisji sprawiedliwości przyznała, że to "niespotykane" rozwiązanie, ale dodała: Propozycję tę postrzegam wyłącznie jako daleko idące zabezpieczenie, aby w ogóle mogło dojść do wyboru prezesa izby. Proponowane rozwiązanie jest niespotykane, ale też w niespotykanych czasach żyjemy.

Po drugie, Andrzej Duda chce, żeby Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego zyskała nowe kompetencje i decydowała o tym - kto i w jakiej kolejności - będzie rozstrzygał zagadnienia prawne. To sprawy często budzące mnóstwo kontrowersji opinii publicznej, w których sądy wydają sprzeczne orzeczenia, albo inaczej interpretują przepisy. Tak jak choćby w przypadku kredytów frankowych. Wówczas Sąd Najwyższy - który ma dbać o jednolitość orzecznictwa - rozpatruje zagadnienie i wydaje rozstrzygnięcie, które ma moc zasady prawnej - jest drogowskazem dla wszystkich sądów w Polsce.

Z takim wnioskiem może zwrócić się m.in. Prokurator Generalny czy Rzecznik Praw Obywatelskich, ale też sama Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, która według nowelizacji, sama dobierałaby skład, który udzieli odpowiedzi.

Będą to moim zdaniem sprawy drażliwe dla władzy. Po to jest to rozwiązanie, żeby Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego miał możliwość ręcznego sterowania składami. Obecnie jedną z takich spraw są kredyty frankowe - komentuje Krzysztof Rączka. Sędzia Sądu Najwyższego twierdzi, że to rozwiązanie niezwykle niebezpieczne dla niezawisłości sędziowskiej.

Kancelaria Prezydenta w uzasadnieniu swojego projektu nie wyjaśniła, czemu ma służyć taka zmiana, a jedynie opisała, na czym ona polega. 

WIĘCEJ O PREZYDENCKIM PROJEKCIE PISZEMY >>>TUTAJ<<<