Zatrzymaniem blisko tysiąca osób zakończyła się wielka manifestacja w obronie klimatu w Kopenhadze. Aresztowani zaatakowali policjantów, wybili też szyby w budynkach w centrum duńskiej stolicy, w tym w gmachu MSZ-etu. Według policji, zatrzymani to członkowie bojówki, którzy wmieszali się w pokojową manifestację.

Według duńskiej policji aresztowane osoby, to w większości członkowie tzw. black bloc – agresywnie zachowujących się grup manifestantów, ubranych na czarno i zasłaniających twarze w celu uniemożliwienia identyfikacji.

Do pierwszych incydentów doszło chwilę po tym jak główna, pokojowa w większości manifestacja rozpoczęła przemarsz z centrum Kopenhagi w kierunku Bella Center. Znajdująca się na końcu pochodu uzbrojona w kamienie i petardy grupa zamaskowanych i ubranych na czarno ludzi zaczęła wówczas wybijać witryny w kopenhaskim śródmieściu. W zamieszkach ranny został policjant.

Manifestanci domagali się, aby uczestnicy szczytu klimatycznego zawarli konkretne porozumienie w sprawie walki z globalnym ociepleniem klimatycznym. Protestujący nieśli transparenty z napisami: „Bla, bla, bla. Czas działać!”, „Nie mamy zapasowej planety”, czy „Zmienić polityków, nie klimat”. Niektórzy aktywiści przebrali się za niedźwiedzie polarne, inni za pandy.

Demonstranci zatrzymali się około 500 metrów od centrum konferencyjnego Bella Center, gdzie toczą się obrady szczytu z udziałem przedstawicieli 190 państw; nie próbowali jednak przedostać się do środka. Na podium, wokół którego zebrali się demonstranci wygłoszono kilka przemówień.

W sprawie ochrony klimatu protestowano w wielu innych miastach na całym świecie. Według organizatorów odbyło się w sumie kilka tysięcy manifestacji oraz happeningów.

Demonstranci domagają się, aby uczestnicy ONZ-owskiego szczytu klimatycznego, który potrwa w duńskiej stolicy do 18 grudnia, zawarli konkretne porozumienie w sprawie walki z globalnym ociepleniem klimatycznym.