Pociąg podmiejski, który tydzień temu rozbił się na stacji w Hoboken pod Nowym Jorkiem, jechał z prędkością dwukrotnie większa od dopuszczalnej. Takie informacje przekazała Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), badająca przyczynę tego wypadku.

Pociąg podmiejski, który tydzień temu rozbił się na stacji w Hoboken pod Nowym Jorkiem, jechał z prędkością dwukrotnie większa od dopuszczalnej. Takie informacje przekazała Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), badająca przyczynę tego wypadku.
W wypadku zginęła 1 osoba, a 108 zostało rannych / NTSB /PAP/EPA

Eksperci NTSB odczytali zapisy z urządzeń rejestrujących parametry pracy pociągu, m.in. jego prędkość. Wynika z nich, że na około 40 sekund przed wypadkiem pociąg zaczął przyspieszać. Jego prędkość wzrosła z 13 km/h do 34 km/h, przekraczając dwukrotnie dopuszczalny limit.

Dopiero na niespełna sekundę przed uderzenie składu w bariery ochronne umieszczone na końcu toru maszynista włączył hamulec awaryjny. Pociąg staranował bariery i wjechał w halę stacji. Nie wiadomo, czy znaczne zwiększenie prędkości było wynikiem błędu lub celowanego działania maszynisty, czy też defektu technicznego.

W wypadku zginęła jedna osoba, a 108 zostało rannych.

Stacja w Hoboken oddalona jest zaledwie o 11 km od Nowego Jorku i jest jednym z najruchliwszych miejsc przesiadkowych w drodze na Manhattan.

(mpw)