Dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałek na jednym z targów w stolicy Tajlandii. Uzbrojony napastnik otworzył ogień, zabijając pięć osób. Sam sprawca odebrał sobie życie.
Tragedia na targu w dzielnicy Bang Sue w Bangkoku rozegrała się na oczach sprzedawców i kupujących. W pewnym momencie na teren targu wszedł mężczyzna, uzbrojony, ubrany w biały kapelusz i z plecakiem przewieszonym przez klatkę piersiową.
Jak przekazała policja, napastnik otworzył ogień do ochroniarzy pracujących na targu, zabijając pięć osób. Chwilę później odebrał sobie życie.
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe i policja. Prowadzimy dochodzenie w sprawie tożsamości osoby oraz motywu zdarzenia - poinformował Charin Gopatta, zastępca komisarza Biura Policji Metropolitalnej.
Wiadomo już, że pięć ofiar śmiertelnych to pracownicy ochrony, którzy pełnili służbę na targu. Na szczęście wśród ofiar nie ma turystów.
Tajlandia to kraj, dla którego turystyka stanowi jeden z najważniejszych filarów gospodarki. Każdy incydent z użyciem przemocy, zwłaszcza w stolicy, budzi niepokój wśród mieszkańców i zagranicznych gości.
Targ, na którym doszło do tragedii, to miejsce, gdzie przede wszystkim sprzedaje się produkty rolne. Codziennie przewijają się tam setki osób - zarówno sprzedawców, jak i kupujących.
Niestety, przemoc z użyciem broni palnej nie jest w Tajlandii zjawiskiem odosobnionym. W październiku 2023 roku całą Tajlandię wstrząsnął atak w luksusowym centrum handlowym w centrum Bangkoku. 14-letni napastnik użył wtedy zmodyfikowanego pistoletu, zabijając dwie osoby i raniąc pięć kolejnych. Rok wcześniej były policjant dokonał masakry w żłobku na wschodzie kraju, zabijając aż 36 osób, w tym 22 dzieci.
Jak podkreślają analitycy, dostęp do broni palnej jest w Tajlandii stosunkowo łatwy, a podobne wydarzenia regularnie trafiają na nagłówki gazet. Społeczeństwo coraz częściej domaga się skuteczniejszych działań ze strony władz i zaostrzenia przepisów dotyczących posiadania broni.
