Ponad 90 osób zginęło w trzęsieniu ziemi w Christchurch - poinformował premier Nowej Zelandii John Key. Ponad 200 osób uznano za zaginione. Liczba ofiar kataklizmu może być jeszcze większa, bo z godziny na godzinę maleją szanse znalezienia pod gruzami żywych ludzi.

Do akcji ratowniczej przyłączyły się kolejne zagraniczne ekipy, m.in. z USA, Japonii, Wielkiej Brytanii i Tajwanu, wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt. W sumie zabitych może być około dwustu. Liczba ofiar stale rośnie, nawet teraz gdy mówię te słowa - powiedział szef policji w Christchurch, David Cliff.

Sto osób może być pogrzebanych pod gruzami budynku Canterbury Television, gdzie znajdowała się szkoła językowa. Na liście zaginionych jest sto nazwisk pracowników i uczniów tej szkoły, wśród których są także obcokrajowcy. Nie ma żadnych przesłanek, by sądzić, że pod gruzami są jeszcze żywi ludzie - stwierdził Cliff. Dodał, że kolejnych 20 ciał może znajdować się w ruinach katedry.

Na sporządzonej przez policję liście zaginionych jest w sumie ponad 200 nazwisk. Prawdopodobnie są na niej także osoby, które po trzęsieniu wyjechały z miasta. Dzisiaj policja ma ostatecznie zweryfikować te informacje.

Wstrząsy, które we wtorek nawiedziły to drugie największe miasto Nowej Zelandii, miały siłę 6,3 stopnia w skali Richtera. Straty materialny mogą sięgnąć nawet 12 mld dolarów nowozelandzkich, czyli ponad 6 mld euro.