Już co najmniej 44 osoby zginęły wskutek katastrofalnych powodzi, które nawiedziły Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę. Ewakuowano kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Bilans tych największych od 120 lat powodzi na Bałkanach rośnie z dnia na dzień.

W mieście Obrenovac pod Belgradem odnaleziono 12 ciał - poinformował wczoraj premier Serbii Aleksandar Vuczić, zastrzegając że liczba ofiar najprawdopodobniej jeszcze wzrośnie. Łącznie w Serbii w powodziach zginęło 16 osób. W kilku miastach ewakuowano około 20 tys. ludzi, w tym zwłaszcza w Obrenovacu.

To, co nam się przytrafiło, zdarza się raz na tysiąc lat, nie raz na sto lat - podkreślił Vuczić. Zastrzegł przy tym, że "udało się uniknąć jeszcze większej klęski dzięki dobrej organizacji" akcji ratunkowej.

Sytuacja wciąż jest krytyczna na całej długości Sawy, uchodzącej do Dunaju w Belgradzie. Sawa jest największym prawym dopływem Dunaju. Przepływa przez Słowenię, Chorwację oraz Bośnię i Serbię.

W Bośni bilans ofiar wzrósł do co najmniej 27. W miejscowości Doboj nad Bosną w północnej części kraju żywioł pochłonął co najmniej 20 osób. Najbardziej dotknięte przez powódź są miasto Bosanski Szamac, które znalazło się całkowicie pod wodą, i Bijeljina na wschodzie, gdzie wezbrana rzeka przerwała w sobotę wały przeciwpowodziowe. W regionie tym ewakuowano około 10 tysięcy ludzi. Akcja ratunkowa wciąż trwa.

W kilkudziesięciu miasteczkach na terenie Bośni i Hercegowiny zeszły lawiny błotne, powodując zniszczenia. Szczególnie ucierpiała Zeniaca w środkowej Bośni.

W Chorwacji zginęła jedna osoba.   

W Serbii i BiH ponad 100 tysięcy gospodarstw domowych zostało pozbawionych prądu. Ekipy ratunkowe i wojsko ratują ludzi przy pomocy łodzi i śmigłowców. Kilka państw europejskich i Rosja wysłały do Serbii i Bośni swoje ekipy ratownicze, a także leki i żywność. 

(MRod)