Szef parlamentu Katalonii Roger Torrent ogłosił, że oficjalnym kandydatem na premiera regionu został ścigany przez hiszpański wymiar sprawiedliwości Carles Puigdemont. Debata w parlamencie nad tą kandydaturą musi rozpocząć się do końca stycznia.

Szef parlamentu Katalonii Roger Torrent ogłosił, że oficjalnym kandydatem na premiera regionu został ścigany przez hiszpański wymiar sprawiedliwości Carles Puigdemont. Debata w parlamencie nad tą kandydaturą musi rozpocząć się do końca stycznia.
Carles Puigdemont /TARIQ MIKKEL KHAN /PAP/EPA


Torrent, który w ubiegłym tygodniu prowadził konsultacje z partiami w sprawie przyszłego premiera, oświadczył, że kandydatura zdymisjonowanego przez rząd w Madrycie pod koniec października Puigdemonta jest "całkowicie zgodna z prawem". Był to jedyny kandydat zgłoszony przez ugrupowania w Katalonii. Partie przeciwne secesji regionu od Hiszpanii nie zgłosiły swojej kandydatury.

Hiszpański Sąd Najwyższy odrzucił w poniedziałek wniosek prokuratury o ponowne wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta, który wcześniej przyleciał z Brukseli do Kopenhagi. Sąd poinformował, że decyzja o ewentualnym wznowieniu ENA zostanie podjęta później, gdy przywrócone zostanie regularne działanie katalońskiego parlamentu. 

Na początku grudnia Sąd Najwyższy Hiszpanii wycofał Europejski Nakaz Aresztowania wydany 3 listopada wobec Puigdemonta i jego czterech współpracowników w związku z zarzutami o "rebelię, działalność wywrotową, sprzeniewierzenie środków publicznych i nieposłuszeństwo wobec władz" centralnych w Madrycie. Zarzuty te dotyczą ich działań na rzecz niepodległości Katalonii. Jak pisały agencje prasowe, sędzia Pablo Llarena mógł chcieć uniknąć możliwości ograniczenia przez belgijski wymiar sprawiedliwości zakresu przestępstw, o które politycy mogą zostać oskarżeni, gdy wrócą do Hiszpanii. Llarena mógł obawiać się, że Bruksela może odesłać Puigdemonta do Hiszpanii, ale wcześniej zawęzić stawiane mu zarzuty.

Kandydatura na premiera Katalonii 55-letniego Puigdemonta, który od 30 października przebywa w Brukseli, została wyłoniona po grudniowych, przedterminowych wyborach do regionalnego parlamentu. Puigdemont informował, że chce, by zaprzysiężono go na premiera zaocznie i zapowiadał, że mógłby rządzić Katalonią z Belgii. Jednak sprzeciwia się temu zarówno opozycja w regionie, jak i rząd Rajoya. Media przewidywały, że w przypadku gdy partie w Katalonii porozumieją się w sprawie wysunięcia kandydatury Puigdemonta, Madryt najpewniej unieważni głosowanie przeprowadzone w tej sprawie w regionalnym parlamencie i utrzyma kontrolę nad regionem, którą sprawuje od trzech miesięcy.

Jeśli Puigdemont nie zostanie wybrany na szefa rządu, na wybór nowego premiera partie mają dwa miesiące od rozpoczęcia debaty w parlamencie w tej sprawie, co zgodnie z przepisami musi nastąpić do końca stycznia. Jeśli to się nie uda, konieczne będą kolejne wybory regionalne.

Hiszpańskie media informują, że Puigdemont, który do zatwierdzenia kandydatury potrzebuje w 135-mandatowym parlamencie regionalnym 68 głosów, mógłby liczyć na 34 głosy bloku Razem dla Katalonii (Junts per Catalunya), 32 Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC) i najprawdopodobniej cztery głosy Kandydatury Jedności Ludowej (CUP), co w sumie daje 70. Hiszpański dziennik "ABC" zaznacza jednak, że trzech z tych deputowanych przebywa w areszcie w związku z działaniami na rzecz niepodległości, choć mogą oni głosować przez pośredników. Ale pięciu (w tym dotychczas sam Puigdemont) deputowanych przebywa w Belgii, gdzie schronili się przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości. Bez ich głosów były premier nie uzyska poparcia większości członków parlamentu, czyli 68 deputowanych.

Jeśli Puigdemonta nie poprze 68 posłów, w ciągu 48 godzin odbędzie się drugie głosowanie, w którym do zatwierdzenia jego kandydatury wystarczy zwykła większość, czyli poparcie większości uczestników głosowania.