Liczba zabitych w zamieszkach etnicznych na południu Kirgistanu - w Oszu i Dżalalabadzie - wzrosła do 97. Rannych jest 1247 osób, z czego 727 umieszczono w szpitalach - podało kirgiskie ministerstwo zdrowia.

Resort oznajmił, że są do dane opisujące stan z godz. 17 czasu lokalnego (13 czasu polskiego). Według tych informacji 83 osoby zginęły w regionie Oszu, gdzie starcia między Kirgizami a Uzbekami zaczęły się w nocy z czwartku na piątek, a 14 - w Dżalalabadzie, gdzie zamieszki wybuchły w sobotę. Agencja Associated Press podaje, że zdaniem lekarzy i działaczy praw człowieka bilans ofiar jest znacznie zaniżony, ponieważ Uzbecy, którzy zostali ranni, z obawy przed atakami nie próbują dostać się do szpitali.

Uzbekistan otworzył granicę dla uchodźców - podało radio Echo Moskwy. Jak przekazała rosyjska agencja RIA-Nowosti, uzbeckie ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych mówi o 75 tysiącach uzbeckich uchodźców, którzy uciekli z Kirgistanu. Większość z nich - dodaje to źródło - to osoby starsze, kobiety i dzieci. Według mediów lokalnych i świadków, cytowanych przez agencję AFP, w niedzielę w Dżalalabadzie dochodziło do strzelanin i podpaleń.

W Oszu - według Associated Press - większość miasta zajęli Kirgizi, a Uzbecy zabarykadowali się w swoich dzielnicach. AP podaje, że pożary zniszczyły znaczną część miasta.

Według zachodnich mediów obecne wydarzenia w Kirgistanie są najpoważniejszym wybuchem przemocy od czasu obalenia w kwietniu prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Są też testem dla rządu tymczasowego pod wodzą Rozy Otunbajewej, który objął władzę po obalonym prezydencie. Zastępca Otunbajewej Omurbek Tekebajew oznajmił, że zamieszki "sfinansowało i zorganizowało otoczenie Bakijewa".