Niemiecka policja przez kilka miesięcy nie zauważyła, że ktoś włamał się do ich sieci komputerowej i podgląda informacje. Sprawą zajmuje się prokuratura, a związkowcy chcą kontroli z zewnątrz, bo uważają, że problem może nie być jednostkowy.

Trojany zainstalowano w październiku, ale dopiero na początku bieżącego roku zostały one wykryte w Westfalii. Gazeta "Bild" twierdzi, że w międzyczasie wypływały na zewnątrz dane służb celnych i policyjnych - wśród nich informacje o poszukiwanych przestępcach , ale też o biorących w akcjach policjantach.

Jeden z funkcjonariuszy anonimowo cytowany przez magazyn "Focus" mówi, że może chodzić o setki prowadzonych spraw.

Oficjalnie szczegółów nikt nie ujawnia, bo policja odsyła do prokuratury, wyjaśniającej tę komputerową wpadkę. Śledczy z kolei w weekend rozmawiać nie chcą.

Związkowcy oceniają, że chodzi o błędy popełnione już przy samej instalacji, w czasie obecnej reorganizacji i dlatego domagają się kontroli informatycznej z zewnątrz. Możliwe, że podobna sytuacja jest także w innych regionach, a nie tylko nie tylko w Westfalii, gdzie ujawniono trojany.