Podczas dzisiejszych nalotów ostrzelano co najmniej cztery miasta: Kabul, Kandahar, Dżalalabad oraz Mazar-e-Szari na północy kraju. Ostatnia z tych miejscowości ma strategiczne znaczenie dla opozycyjnego Sojuszu Północnego.Jeśli udałoby się ją zdobyć, to wtedy siły Talibów zostałyby rozdzielone na pół.

Prezydent George W. Bush oświadczył dziś, że "terroryści obudzili śpiącego giganta" i zapowiedział "długą wojnę" i "zaciskanie sieci sprawiedliwości" wokół winnych ataków z 11 września na World Trade Center i Pentagon. USA uprzedziły też Radę Bezpieczeństwa ONZ, że mogą podjąć "w obronie własnej, dalsze działania przeciwko innym organizacjom i innym krajom" niż Talibowie i siatka terrorystyczna kierowana przez bin Ladena. Dziś atakowano między innymi cele w Kandaharze na południu kraju, siedzibie duchowego przywódcy Talibów, mułły Mohammada Omara, i w Kabulu, siedzibie rządu Talibów.

Pierwsza fala nalotów rozpoczęła się wczoraj, około 21.20 czasu afgańskiego, i trwała prawie siedem godzin. Atakowano ogółem 30 miejsc. Dziś Bush oświadczył, że operację niedzielną "wykonano zgodnie z planem". Operacja wojskowa spotkała się z aprobatą lub przynajmniej ze zrozumieniem większości krajów. Głosy potępienia podniosły się w Iranie. Bardzo trudna jest sytuacja w Pakistanie, gdzie w kilku miastach doszło do wielkich demonstracji antyamerykańskich. Celem ataków było wyeliminowanie stanowisk obrony przeciwlotniczej Talibów i skromnych sił powietrznych Afganistanu. Ponadto atakowano obozy organizacji Osamy bin Ladena. Brytyjski minister obrony Geoff Hoon zaprzeczył doniesieniom, jakoby od ataków ucierpiały jakiekolwiek obszary cywilne. Zapytany, czy do Afganistanu zostaną wysłane siły lądowe, oświadczył, że "z pewnością jest to jedna z opcji". Nie wykluczył jednak, że reżim Talibów załamie się pod presją nalotów. Sekretarz obrony USA Donald Rumsfeld powiedział, że wszystkie cele w Afganistanie, były celami militarnymi. Trafiono przeszło 20 obiektów, ale na razie nie ma pewności, czy zniszczono wszystkie centra dowodzenia. Wszystkie samoloty, które uczestniczyły w pierwszej fali nalotów, wróciły do bazy. Rumsfeld wyraził przekonanie, że Osama bin Laden znajduje się w Afganistanie. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan powiedział, że amerykańskie i brytyjskie bombardowania obiektów w Afganistanie są usprawiedliwione, bo następują zgodnie z prawem do uzasadnionej obrony. Francuski minister obrony Alain Richard ujawnił, że w Afganistanie znajdują się również żołnierze francuscy. Nie chciał jednak powiedzieć, w jakich działaniach uczestniczą. W ocenie Richarda, w pierwszej serii nalotów amerykańsko-brytyjskich Stany Zjednoczone osiągnęły główny cel: przejęły kontrolę nad niebem Afganistanu.

Talibański rząd Afganistanu podjął decyzję o stawieniu oporu atakom. Rzecznik Talibów powiedział, że postanowiono także "umocnić pozycje wojskowe" wobec amerykańsko-brytyjskich ataków. Nazwał USA "światowym tyranem", występującym przeciwko wszystkim muzułmanom.

19:50