W rosyjskiej stolicy wypowiedziano wojnę "taksówkarzom- oszustom". Milicja przegania ich sprzed moskiewskich dworców. Problem jednak w tym, że podwożeniem i dowożeniem ludzi w Moskwie zajmuje się co drugi kierowca.

Taka "nieoficjalna" usługa jest tańsza, a ludzie przywykli, że wystarczy wyciągnąć na ulicy rękę i zaraz ktoś się zatrzyma. Wyciągnęłam rękę, siadłam, wydaje się normalny facet za kierownicą. Ale co ma w głowie, wie jeden diabeł - mówiła mieszkanka Moskwy.

Do tego taksówkarze doprowadzają do szału innych użytkowników dróg. Ich zachowanie potwornie denerwuje pozostałych kierowców. Oni zajeżdżają drogę, spieszą się, zjeżdżają bez zwracania uwagi na inne samochody - dodała kobieta.

W rosyjskiej stolicy mało kto wierzy, że uda się ten proceder wyplenić, chociażby dlatego, że taki nielegalny taksówkarz zarabia miesięcznie równowartość 5-6 tysięcy złotych.