Były dowódca sił Serbów bośniackich generał Ratko Mladić zostanie w piątek postawiony w stan oskarżenia przed haskim trybunałem ds. zbrodni w dawnej Jugosławii. Holenderski sędzia Alphons Orie podpisał decyzję o terminie rozprawy wcześnie rano.

Rozprawa rozpocznie się o godzinie 10. Mladić ma na niej złożyć oświadczenie, czy przyznaje się do winy. Jeśli jednak zechce, to deklarację w sprawie winy może złożyć po upływie 30 dni. Jeśli przyzna się do winy we wszystkich punktach oskarżenia, proces nie odbędzie się i trybunał ogłosi wyrok.

69-letni emerytowany generał "został, zgodnie z procedurą, poddany badaniom lekarskim" po przybyciu do centrum zatrzymań trybunału - poinformowała w środę rzeczniczka trybunału, Nerma Jelaczić odmawiając komentarza co do "samopoczucia" Mladicia. Poinformowała, że nie wie, czy oskarżony, umieszczony, zgodnie z przepisami, w całkowicie odizolowanej części centrum zatrzymań, widział się już z adwokatem.

Wczoraj Mladić został przewieziony do aresztu trybunału haskiego Scheveningen na przedmieściach Hagi. W Scheveningen obecnie przebywa w nim 36 aresztantów, w tym Radovan Karadżić, były przywódca Serbów bośniackich.

Emerytowany 69-letni generał próbował opóźnić swój odlot do Holandii - jego obrona twierdziła, że nie pozwala na to jego stan zdrowia.

Mladic nie przyznaje się do winy

Ratko Mladic twierdzi, że nie jest odpowiedzialny za masakrę w Srebrenicy w 1995 roku. Cokolwiek tam się stało, on twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego - powiedział syn generała. Jak przekazał Darko, Ratko Mladić relacjonował, że wydał rozkaz "ewakuowania przede wszystkich rannych, kobiet i dzieci, a następnie żołnierzy" przebywających w Srebrenicy.

Policja złapała byłego dowódcę bośniackich Serbów w 26 maja w miasteczku Lazarevo, w pobliżu Zrenjanina, położonego ok. 80 km na północny wschód od Belgradu. Generał ukrywał się jako Milorad Komadić. Choć miał przy sobie dwa pistolety nie stawiał oporu podczas aresztowania.