Brytyjczycy trzęsą się z zimna. Ubiegłej nocy temperatura spadła na Wyspach do minus 13 stopni C. Choć dla nas taka temperatura wydaje się stosunkowo znośna i normalna, to dla Wyspiarzy to najzimniejszy grudzień od 1910 roku, kiedy to zaczęto gromadzić dane statystyczne.

Oprócz mrozu intensywnie pada też śnieg. Nie tak obficie jak na kontynencie, ale wystarczająco, by sparaliżować życie Brytyjczykom. Do godziny 18 w sobotę nie wystartowały żadne samoloty linii British Airways z lotniska Heathrow. Ruch pasażerski był także poważnie zakłócony w innym porcie lotniczym Gatwick.

Jeśli do tego dodać nieprzejezdne autostrady i wielogodzinne korki, przedświąteczne podróżowanie może okazać się na Wyspach zmorą. Nadejście arktycznej aury zakłóciło także prace wielu brytyjskich szkół. 800 z nich zamknięto w Walii, 500 w Szkocji, a 700 w Irlandii Północnej.

O wyjątkowym pechu spowodowanym pogodą może natomiast mówić pewien hodowca marihuany z hrabstwa Lancashire. Policja wpadła na jego trop po tym, jak potężna lampy używane w tym celu roztopiły półmetrową warstwę śniegu na dachu garażu, w którym prowadził on swą nielegalna działalność.