Za nieusunięcie polskich nazw ulic kierownictwu rejonu wileńskiego i solecznickiego grożą wielotysięczne kary finansowe, a w ostateczności nawet pozbawienie wolnościi - informuje "Nasz Dziennik". Gazeta podaje przykłady osób, które nie podporządkowały się decyzji władz w tej sprawie i były wielokrotnie karane grzywnami.

Dyrektor rejonu wileńskiego Lucyna Kotłowska za niestosowanie się do obowiązujących regulacji była wielokrotnie karana grzywną, dochodzącą nawet do tysiąca litów. Z reguły regulowała te należności, nie zrobiła tego jednak w ostatnim przypadku. Z tego powodu grozi jej teraz komornicza egzekucja i 1 tys. litów za każdy dzień zwłoki w wykonaniu nakazu usunięcia dwujęzycznych nazw ulic z domów mieszkańców rejonu.

Podobne kroki administracyjne wszczęto wobec Bolesława Daszkiewicza, dyrektora rejonu solecznickiego. Na niego również wielokrotnie nakładano grzywny.


Dwa lata temu Litewski Najwyższy Sąd Administracyjny nakazał usunięcie tablic z podwójnymi nazwami ulic na Wileńszczyźnie i zastąpienie ich tablicami z napisem po litewsku. Decyzja ta jest ostateczna i nie podlega odwołaniu.