Już żaden biznes nie jest bezpieczny skoro problemy ma nawet Beate Uhse. Właścicielka największej niemieckiej firmy erotycznej, która swoje sklepy ma także w Polsce, notuje rosnące straty, a czerwone liczby w księgach rachunkowych to chyba jedyna czerwień, która nawet tej branży nie robi dobrze.

Jeszcze rok temu był mały zysk - pół miliona euro. Na ten sezon straty szacowano na osiem milionów, ale tyle firma straciła już do września. Teraz zupełnie bez satysfakcji ogłoszono, że w kasie może zabraknąć nawet 15 milionów euro.

Właścicielka jednej z największych firm landu Szlezwik-Holsztyn nie chce się poddać, szuka pomysłów na wyjście z brudnego narożnika biznesu jak oceniają to komentatorzy, ale na razie zjada ją internet. Darmowe filmy pornograficzne w sieci sprawiają, że ludzie nie zamawiają pikantnych DVD, nie kręcą ich też zakupy w sex-shopach.

Beate Uhse była wśród tych, którzy wytyczali odważny trend w biznesie teraz staje się powoli czerwoną latarnią w gospodarczej pierwszej lidze.