Nie możemy wykluczyć hipotezy zamachu terrorystycznego – to oświadczenie szefa grupy francuskich ekspertów, którzy badają przyczyny katastrofy samolotu algierskich linii lotniczych w Mali. Zginęło w niej dwa tygodnie temu 118 osób, w tym ponad 50 Francuzów.
Według ekspertów z francuskiego Biura Dochodzeń i Analiz (BEA), które zajmuje się badaniem katastrof lotniczych, piloci samolotu algierskich linii lotniczych postanowili zmienić kurs, by ominąć burze - i wszystko wskazuje na to, że się im to udało. Następnie jednak - z niewiadomych przyczyn - maszyna zaczęła spadać.
Przedstawiając wstępne rezultaty śledztwa, w którym uczestniczą również m.in. amerykańscy, kanadyjscy i hiszpańscy eksperci, szef BEA Remi Jouty powiedział, że trasa spadającego samolotu przypominała najpierw spiralę, a później maszyna zaczęła spadać prawie pionowo i rozbiła się z ogromną siłą na pustyni w Mali.
Również z niewiadomych przyczyn rozmowy pilotów w kabinie nie zostały nagrane, choć odnaleziono i naprawiono czarną skrzynkę, która powinna je zawierać.
Wcześniej nadsekwańskie media, które powoływały się na nieoficjalne wypowiedzi śledczych, twierdziły, że samolot znalazł się "w kleszczach" pomiędzy dwiema burzami. Według nieoficjalnych informacji francuskiej prasy sprzed tygodnia, piloci próbowali zawrócić, bo na trasie lotu rozszalała się burza i samolot wpadł w drugą burzę, która rozpętała się za maszyną. Taką hipotezę przedstawił wtedy również szef francuskiej dyplomacji Laurant Fabius.
Samolot linii Air Algerie rozbił się 24 lipca nad ranem w środkowej części Mali na górzystych i pustynnych terenach, które są w znacznej części kontrolowane przez powiązanych z Al-Kaidą ekstremistów islamskich. Czarterowana od hiszpańskiej firmy Swiftair maszyna leciała z Wagadugu w Burkina Faso do Algieru. Algierskie linie informowały, że samolot zniknął z radarów o godz. 3.55 czasu polskiego. Wiadomość o zaginięciu maszyny ujawniono kilka godzin po fakcie. Nie wiadomo, co było powodem takiej decyzji.
(j.)