Tlące się wraki spalonych samochodów, porozbijane witryny sklepowe, ponad 300 osób aresztowanych - to bilans nocnych starć imigranckich band z policją w wielu miastach Francji. Do tego blisko trzy tysiące stacji benzynowych, na których brakuje paliwa, bo strajkują pracownicy wszystkich francuskich rafinerii ropy naftowej. To efekty protestów przeciwko reformie emerytalnej.

Prefekci wielu regionów apelują do obywateli o oszczędzanie benzyny. Rezultat tych próśb jest jednak odwrotny od spodziewanego - przerażeni widmem braku paliwa kierowcy wpadają w panikę. Przed stacjami benzynowymi, które są jeszcze otwarte, wiją się gigantyczne kolejki.

Ludzi sparaliżował strach. To tak jakby miała wybuchnąć wojna i trzeba było robić zapasy. Zapanował chaos - tłumaczył paryskiemu korespondentowi RMF FM jeden z mieszkańców stolicy Francji.

Do strajku przystąpili także kierowcy ciężarówek, którzy zaczęli blokować autostrady i hurtownie produktów spożywczych.

Już od ponad tygodnia nie kursuje we Francji polowa pociągów. Dzisiaj znowu odwołana ma zostać ponad jedna trzecia lotów na paryskich lotniskach, a związkowcy zapowiadają kolejną falę demonstracji przeciwko projektowi podniesienia wieku emerytalnego z 60 do 62 lat.