Ponad 500 zabójstw popełnionych w ubiegłym roku w Chicago, więcej niż w jakimkolwiek innym amerykańskim mieście, sprawiło, że obwołano je nową stolicą morderstw w USA. Chicago wyprzedziło Nowy Jork, w którym - jak wynika ze statystyk FBI za 2012 rok - zamordowano 419 osób.

O eskalacji przemocy z bronią palną na ulicach i działalności gangów w Wietrznym Mieście mówi się od wielu lat. Pojawiające się niemal codziennie doniesienia o strzelaninach, w których ofiarami są nawet kilkuletnie dzieci, sprawiły, że o Chicago zaczęto mówić jako o "mieście terroru".

Były minister obrony Donald Rumsfeld właśnie na Chicago powoływał się w wywiadzie na temat Iraku. Dziś są tam szkoły, wolna prasa i giełda. Ale czy jest idealnie? Nie. Giną ludzie? Tak. A czy ludzie są zabijani w Chicago? Tak. Taki po prostu jest świat -  oświadczył.

Z kolei prowadzący popularny program rozrywkowy Stephen Colbert sytuację w Chicago porównał do Syrii. Stany Zjednoczone muszą zaatakować Syrię, bo Baszar el-Asad użył broni chemicznej wobec własnych obywateli. Wcześniej po prostu zabijał ich pociskami. Ale gdyby Ameryka przejmowała się zastrzelonymi, musielibyśmy przeprowadzić inwazję na Chicago - oświadczył gospodarz programu "The Colbert Report".

Większość ofiar strzelanin w Chicago to przypadkowi świadkowie porachunków gangów. Jedną z 13 osób, do których strzelano w czwartek późnym wieczorem na boisku do koszykówki w miejskim parku na południowym zachodzie Chicago, był 3-letni chłopiec. Dwóch sprawców otworzyło broń z karabinu typu wojskowego, po czym zbiegło. Policja wiąże strzelaninę z działalnością gangów.

Gangi mają bardzo długą tradycję w Chicago. Począwszy od Ala Capone, a kończąc na czasach obecnych, nasze miasto zawsze było kojarzone z przestępczością - powiedział profesor Maurice McFarlin z wydziału kryminalistyki Uniwersytetu Northeastern w Chicago.

Złą sławę mają południowe dzielnice, tzw. chicagowski South Side, zamieszkany głównie przez czarnoskórych, oraz zachód miasta, w którym przeważają Latynosi.

Jeśli spojrzymy na historię gangów, zobaczymy, że wszystkie mniejszości, niezależnie od tego, czy byli to Irlandczycy, Polacy czy Żydzi, przynależały do określonych dzielnic i społeczności, ponieważ pozwalało im to na łatwiejsze rozpoczęcie życia i pracy. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Chicagowski, w miejscach gdzie mieszkali głównie imigranci, mieliśmy do czynienia z największym odsetkiem przestępstw wśród młodzieży. Teraz mamy ten sam problem z Afroamerykanami i Latynosami, którzy mają swoje rejony - stwierdza McFarlin.

Sprawcami strzelanin coraz częściej są ludzie młodzi, zdarza się że nieletni.

W Chicago liczba nielegalnej broni, która została przejęta w tym roku przez policję, przekroczyła 4 tys. sztuk. Jest to najwyższy wynik wśród wszystkich miast w USA.