Zakończył się dramat zakładników, przetrzymywanych przez uzbrojonego napastnika w banku w Sliwenie na wschodzie Bułgarii - podało radio publiczne. Ostatnią zakładniczkę uwolniono tuż po godz. 10 (9 czasu polskiego) po prawie 18 godzinach.

Nikt, z wyjątkiem postrzelonego na samym początku ochroniarza, nie ucierpiał w trakcie napadu. Rannego wczoraj późnym popołudniem odwieziono do szpitala, operowano i według lekarzy jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Poza ochroniarzem było sześcioro zakładników.

Napastnik, który wbrew wcześniejszym doniesieniom był sam, jeszcze nie wyszedł z oddziału Inwestbanku. Według mediów jest to trzydziestokilkuletni mężczyzna ze Sliwena, który pracował jako ochroniarz. Chciał obrabować bank, a kiedy plan się nie powiódł, liczył na okup za zakładników.

Uzbrojony mężczyzna wtargnął do banku wczoraj około godz. 16 czasu miejscowego (godz. 15 czasu polskiego). Pięć godzin później po negocjacjach z policją mężczyzna wypuścił pierwszego zakładnika w zamian za dostarczenie papierosów i wody. W pomieszczeniu banku pozostało wówczas, nie licząc napastnika, pięć osób - ochroniarz i cztery pracowniczki.

Dziś nad ranem wolne były już kolejne cztery osoby.

Policja nie ujawniła dotąd szczegółów negocjacji prowadzonych z napastnikiem. Podano tylko, że jego tożsamość jest znana, a uwolnione osoby nie ucierpiały. Specjalnie zwrócono się do mediów, by powstrzymały się od szerszych relacji i cytowały wyłącznie dane MSW.

Minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow wysoko ocenił działania policji. Sytuacja z wzięciem zakładników i koniecznością prowadzenia dłuższych negocjacji z przestępcą zdarzyła się w Bułgarii po raz pierwszy.