Przełożony księży marianów z klasztoru w angielskim Bullingham, został oskarżony o nielegalną ekshumację. Wojciech J. bez pozwolenia władz brytyjskich nakazał przeniesienie zwłok polskiego chłopca, przed planowaną sprzedażą klasztoru.

Jego proces rozpocznie się 3 maja przed sądem w Worcester (West Midlands, Anglia). Termin potwierdził tygodnikowi "Sunday Mercury" rzecznik prokuratury regionu West Midlands, Vinny Bolina. O sprawie pisze też poniedziałkowy "Daily Mail". Ks. Wojciech J. był przesłuchiwany w styczniu.

W związku z planami sprzedaży przez marianów klasztoru Bullingham w hrabstwie Herefordshire postanowili oni wykopać pochowane w przyklasztornej grocie ustylizowanej na Lourdes szczątki typowanego na świętego 14-letniego Witolda Orłowskiego, zmarłego w Meksyku w 1944 r. w obozie dla polskich sierot wojennych Santa Rosa. Przełożony marianów ks. Wojciech J. nie wystąpili o pozwolenia do władz brytyjskich (Ministerstwa Sprawiedliwości), co jest koniecznym warunkiem ekshumacji. Przeniesienia szczątków marianie dokonali we własnym zakresie, umieszczając je w grobie matki chłopca na cmentarzu Fairmile w Henley-on-Thames.

W Henley-on-Thames mieścił się do niedawna ośrodek marianów Fawley Court, który ostatnio został sprzedany. Na jego terenie pochowany jest jego założyciel ksiądz Józef Jarzębowski (1896-63), który w 1953 r. nabył ośrodek z datków Polaków w całym świecie. Matka Witolda Orłowskiego, Zofia, przyjechała do W. Brytanii w 1953 r. wraz ze szczątkami syna, na co miała pozwolenie. Pracowała w Fawley Court, gdzie do 1986 r. mieściła się polska szkoła. Zmarła w 1995 r. w wieku 90 lat. Jej mąż i córki zmarły na tyfus w czasie wywozu na Syberię. W 1944 r. chłopiec modlił się o zdrowie ks. Józefa Jarzębowskiego, który w tym czasie także przebywał w Santa Rosa, prowadząc polską szkołę i był u progu śmierci. Prosił Boga, by ocalił życie kapłana, oferując w zmian swoje własne. Wkrótce potem uległ wypadkowi i zmarł, najprawdopodobniej na tężec, zaś ksiądz w doszedł do pełni sił. Zaginięcie zwłok zgłosił kuzyn chłopca Zbigniew M., stale mieszkający w Polsce. Mężczyzna został poinformowany o przeniesieniu zwłok Witolda do grobu matki zgodnie z jej przedśmiertnym życzeniem. Gdy jednak M. przybył do Henley-on-Thames nie znalazł śladów szczątków kuzyna ani nawet dokumentów w zarządzie cmentarza. W ramach dochodzenia mającego na celu ustalenie, co stało się z metalową trumną ze szczątkami Witusia, władze brytyjskie zarządziły otwarcie grobu matki i tam ową trumnę znaleziono. Zwłoki chłopca przełożono do nowej trumny i pozostawiono je w grobie matki. Umieszczono też tablicę informującą, że w grobie spoczywają dwie osoby.

Sprzedaż Fawley Court i osobna kwestia ekshumacji szczątków księdza Jarzębowskiego (o dopuszczalności zdecyduje sąd) z myślą o ich przewiezieniu do Polski, do sanktuarium w Licheniu, wywołały w Anglii protesty Polaków. Wskazywano m.in., że ośrodek zaprojektowany przez znanego architekta Jamesa Wyatta w XVII w. jest własnością społeczną, a ksiądz Jarzębowski przed śmiercią zażyczył sobie, by być pochowanym na terenie ośrodka, który stworzył.