90-letni mieszkaniec Florydy utknął w swoim samochodzie zaparkowanym w garażu na cztery dni. Uratował go sąsiad, który usłyszał wołanie o pomoc.

Mężczyźnie udało się przeżyć dzięki zapasom jedzenia, które wcześniej kupił w sklepie. Wtedy właśnie doszło do wypadku, przez który 90-latek zatrzasnął się w aucie.

Kiedy staruszek był w supermarkecie, potknął się i upadł, łamiąc nadgarstek i biodro. Nie wiedział jednak, jak bardzo się "uszkodził". Pracownicy sklepu pomogli mu dostać się do wozu zaparkowanego na zewnątrz budynku. Gdy wracał do domu, poczuł silny ból w nodze. Udało mu się jednak dotrzeć do garażu. Wtedy spostrzegł, że jego nadgarstek spuchł tak bardzo, że nie był w stanie otworzyć sam drzwi samochodowych.

Zatrzaśnięty w aucie przeżył dzięki kupionym wcześniej lodom, ciastkom. Mężczyzna nie miał jednak ze sobą wody. W czwartej dobie wołania wykończonego staruszka usłyszał sąsiad. Jezu, to były trzy dni. Miałem tylko nadzieję, że tam nie umrę - mówił 90-latek.

FOX NEWS