1-letni górnik przodowy zginął nad ranem w kopalni "Sobieski" w Jaworznie. Mężczyzna został uderzony w głowę kawałkiem skały. To drugi tragiczny wypadek w górnictwie w ciągu doby. Wczoraj zginął pracownik kopalni "Knurów-Szczygłowice".

Do wypadku w "Sobieskim" doszło na pochylni taśmowej na poziomie 500 m. Podczas urabiania skał, fragment jednej z nich uderzył górnika w głowę. O wypadku wie już prokuratura, policja oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Górnik, który zginął doświadczonym pracownikiem, z 22-letnim stażem w kopalni. Zostawił żonę i dziecko.

Wczoraj wieczorem w kopalni "Szczygłowice", zginął 54-letni ślusarz górniczy, potrącony przez podziemną kolejkę.

5 maja, kiedy w kopalni "Krupiński" w Suszcu zapalił się metan. Zginęły trzy osoby: górnik oraz dwaj ratownicy, którzy szli z pomocą poszkodowanym. Ciało jednego z ratowników znaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań.