Po zderzeniu się szybowców w Pile, dyrektor zawodów zapewnia, że wszystkie procedury zostały zachowane. Jak dowiedział się reporter RMF FM Adam Górczewski, piloci mówili jednak, że już w sobotę warunki były trudne; szybowce częściej niż zwykle wpadały w tak zwane dziury, kiedy samolot nagle przez krótki czas spada.

Dyrektor zawodów Jantar Cup Michał Ziemann podkreślił, że zgodnie z regułami w niedzielę rano odbyło się spotkanie ze wszystkimi pilotami, na którym omówiono warunki pogodowe i nie było powodów by odwoływać loty. Jednak tuż po południu doszło do drugiej tego weekendu katastrofy szybowców - wcześniej dwie maszyny zderzyły się w sobotę.

Wtedy zawody zostały zawieszone. Poniedziałkowa konkurencja jest odwołana, a dziś zapadnie decyzja, czy jutro szybowce wrócą do latania.

Prokuratura, policja i eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wciąż wyjaśniają okoliczności zdarzenia. W odpowiedzi na część pytań powinna pomóc zaplanowana na dziś sekcja zwłok zmarłego pilota. Odbędzie się ona z udziałem biegłego, który zbada stan spadochronu mężczyzny. Chodzi m.in. o wyjaśnienie, czy pilot nie zdążył go rozłożyć, czy może spadochron nie zadziałał.

W szpitalu nadal przebywają dwie osoby ranne w wypadku. To pilot drugiego z rozbitych szybowców i przypadkowy przechodzień raniony odłamkami.

(abs)