Na jednym z piskich osiedli w województwie warmińsko-mazurskim spłonął vw passat, a dwa inne uległy nadpaleniu. Policjanci ustalili wersję, której nikt nie przewidywał. Otóż właściciel auta wspólnie ze znajomym postanowił w nocy wlać benzynę do baku. Ponieważ było ciemno, jeden z nich wpadł na pomysł, aby oświetlić miejsce zapalniczką. W jednej chwili doszło do pożaru, a przerażeni mężczyźni uciekli.

W minionym tygodniu, w nocy ze środy na czwartek, na ul. Rybackiej w Piszu spłonął vw passat. Od palącego się auta nadpalony został opel astra stojący  po lewej stronie i audi A4 stojące po prawej stronie passata. Taka była wstępna wersja wydarzeń.

Zdarzenie to wywołało niepokój wśród mieszkańców, którzy snuli różne wersje na temat zdarzenia. Nikt jednak nie przewidywał, jaka mogła być faktyczna przyczyna pożaru.

Z relacji świadków wynikało, że po wybuchu pożaru z parkingu uciekało dwóch mężczyzn. W pierwszej wersji wiele wskazywało na to, że było to podpalenie passata.

Jednak policjanci ustalili, że samochody zapaliły się od opla. Właściciel astry kupił to auto dzień wcześniej. W samochodzie nie było paliwa, więc poszedł do garażu, skąd przyniósł plastikową bańkę z benzyną.

Wracając spotkał znajomego, którego poprosił o pomoc przy tankowaniu opla. Obaj poszli na parking. Jeden z nich trzymał lejek zrobiony z plastikowej butelki, a  drugi wlewał paliwo.

Było ciemno, więc jeden z nich wyjął zapalniczkę, aby przyświecić.

Od zapalniczki natychmiast zapaliła się benzyna i w ten sposób doszło do pożaru opla. Mężczyźni próbowali jeszcze przesunąć passata stojącego obok, aby się nie zapalił, niestety nie udało się. Ostatecznie przerażony właściciel opla wraz ze znajomym uciekli.

(j.)