Toksyny z płonącej rozlewni rozpuszczalników w Łodzi nie przedostały się do powietrza wdychanego przez mieszkańców. Wskaźniki skażenia potwierdziły, że wiatr zniósł je poza miasto. Trzydzieści jednostek straży pożarnej przez kilka godzin walczyło z ogniem; teraz zabezpieczają teren. Jak nieoficjalnie ustaliła reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka, w rozlewni strażacy stwierdzili brak czujników wykrywających dym.

Nie ma już ognia, ale akcja jeszcze się nie zakończyła. Trwa m.in. schładzanie zbiorników, w których znajdował się rozpuszczalnik. Rozkładane są również wałki sorpcyjne, pochłaniające szkodliwe substancje. Ma to zapobiec skażeniu przyległych terenów - poinformował rzecznik wojewódzkiego komendanta straży pożarnej w Łodzi Arkadiusz Makowski.

Dodał, że profilaktycznie na wniosek straży pożarnej odwołano lekcje w pobliskiej Szkole Podstawowej nr 203, przy ul. Pomorskiej 437.

Pożar wybuchł w hali, w której znajdowało się m.in. osiemnaście zbiorników o pojemności 15 tys. litrów, wypełnionych rozpuszczalnikiem. Dwa kolejne zbiorniki o tej samej pojemności znajdowały się w przybudówce obok hali. Oba pomieszczenia spłonęły. Ogień dotarł też m.in. do pomieszczenia biurowego.

Spłonął ciągnik z cysterną i dwa samochody

Spalił się również ciągnik siodłowy z cysterną i samochód osobowy seicento, a nadpaleniu uległ tył samochodu dostawczego - powiedział Makowski.

Dodał, że cysterna była pusta i wymyta. Wypełnione substancją palną były natomiast zbiorniki o pojemności tysiąca litrów każdy, których kilkaset znajdowało się na terenie objętym ogniem. Część zbiorników wybuchła w trakcie pożaru; rozpuszczalnik wylał się również na ul. Pomorską.

W trakcie akcji gaśniczej jeden ze strażaków z objawami podtrucia został przewieziony do Zakładu Medycyny Pracy. Pomocy medycznej udzielono także drugiemu z ratowników, który miał problem z okiem.

Wstępnie straty oszacowano na ok. 6 mln złotych

Spalone budynki i samochody należały do firmy Senol, zajmującej się dystrybucją m.in. rozpuszczalników i rozcieńczalników do farb i lakierów. Strażacy poinformowali, że właściciel oszacował wstępnie straty na ok. 6 mln zł.

Przyczyny wybuchu pożaru na razie nie są znane.