Na osiem dni przed rozpoczęciem roku szkolnego śląski sanepid alarmuje - w co drugiej skontrolowanej szkole i co trzecim żłobku dzieci są źle odżywiane. W ciągu trzech lat inspektorzy sprawdzili pół tysiąca placówek oświatowych.

Główne grzechy szkolnych stołówek to zbyt wiele tłuszczów w posiłkach, a za mało węglowodanów. Inspektorzy wskazali również na niedobory wapnia, żelaza i witaminy C, co oznacza, że w diecie dzieci i młodzieży generalnie brakuje owoców i warzyw, przetworów mlecznych oraz naturalnych nieprzetworzonych produktów, takich jak np. kasza.

Śląski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Grzegorz Hudzik stwierdził, że istotnym problemem związanym z realizacją prawidłowego żywienia dzieci, jest brak stosownych regulacji prawnych określających np. procentowy udział składników żywieniowych w diecie, jak to ma miejsce w przypadku innych grup społecznych np. więźniów.

Dzieci żywione w żłobkach i przedszkolach nie mają opracowanych norm żywieniowych a takie regulacje obowiązują nawet w więzieniach - mówi wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia poseł Beata Małecka-Libera, inicjatorka tego spotkania.

Na ewentualne zmiany legislacyjne trzeba będzie poczekać do następnej kadencji Sejmu, dlatego Śląski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny poinformował, że w pierwszym etapie rozpoczną prace nad wdrażaniem programu, który roboczo nazwali "Zdrowie na talerzu". Jego celem będzie dostarczanie informacji na temat żywienia rodzicom, kucharkom, intendentkom. Zrobimy to z pomocą Śląskiego Uniwersytetu Medycznego - tłumaczył Hudzik.

Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak powiedział, że problem jest znany od dawna. Dodał, że kontrola w śląskich szkołach potwierdziła jego obawy, z którymi w marcu tego roku występował do Głównego Inspektora Sanitarnego. Podkreślił, że nie spodziewa się, aby w innych woj. kraju było o wiele lepiej.