Czy w Jastrzębiu Zdroju doszło do tragicznej pomyłki? Lekarka tamtejszego pogotowia ratunkowego uznała pacjenta za zmarłego, ale jak się później okazało – mężczyzna żyje. Dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, któremu podlega jastrzębska stacja, zapowiedział, że sprawdzi, czy nie zaniedbano procedur medycznych.

We wtorek dyspozytor pogotowia odebrał zgłoszenie o nieprzytomnej osobie. Na miejscu okazało się, że mężczyzna nie oddycha, jego serce nie bije, a ciało jest wychłodzone. Po badaniu lekarka stwierdziła jego zgon. Trzy godziny później dyspozytor pogotowia znów odebrał telefon. Tym razem dzwonił pracownik zakładu pogrzebowego, mówiąc, że mężczyzna, którego tam przywieziono, daje oznaki życia. Ta sama lekarka reanimowała mężczyznę. Gdy jego serce zaczęło bić, przewieziono go do szpitala.

Starszy mężczyzna żyje, ale jest nieprzytomny. Leży na oddziale intensywnej opieki medycznej w jastrzębskim szpitalu. Zdaniem lekarzy więcej o jego stanie zdrowia będzie można powiedzieć za kilka dni. Z bardzo wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna mógł znajdować się w stanie śmierci klinicznej.