"Jestem gotowy użyć weta na najbliższym szczycie w Brukseli" - zapowiedział Donald Tusk. Premier tłumaczy, że nie będzie miał innego wyjścia jeśli Brytyjczycy i ich zwolennicy przeforsują zapisy ograniczające przyszłe budżety Unii oraz fundusze pomocowe.

Tusk chce przestraszyć nie tylko Wielką Brytanię, ale i inne unijne kraje. Bez naszej zgody nie będzie bowiem zmiany traktatu - tak bardzo wyczekiwanej choćby przez Berlin. Jeśli jednak Londyn uparłby się i przeforsował cięcia budżetowe, to pozostałoby już tylko weto. W przypadku gdyby złamano zasadę traktatową, bo traktowalibyśmy to jako złamanie zasady, to znaczy, że wyznacza się pewne przesłanki budżetowe, zanim Komisja Europejska przedstawia swóje projekt, to Polska nie wyraziłaby zgody na taką konkluzję - powiedział premier Tusk.

Pytanie tylko, dlaczego tak późno, bo gdy podczas ostatniego unijnego szczytu zwracano uwagę Donalda Tuska na niebezpieczeństwo brytyjskich propozycji, ten sam premier problem raczej bagatelizował i ten sam premier zgodził się na zapis forsowany przez Londyn.

Polska oraz wiele innych krajów Unii Europejskiej nie może się zgodzić na taką filozofię, że kryzys finansów publicznych w wielu państwach UE ma oznaczać redukcję budżetu, osłabiającą politykę spójności - powiedział premier Donald Tusk. Szef rządu podkreślił, że Polska korzysta z funduszy spójności na takie cele jak drogi, czy energetyka.

Tak naprawdę te pieniądze służą temu, aby Polska, inne kraje dogoniły czołówkę europejską, jeśli chodzi o poziom rozwoju cywilizacyjnego. Dlatego jesteśmy przekonani, że trzeba szukać takich rozwiązań, które nie osłabią tej istoty Europy, którą jest solidarność i współpraca pomiędzy różnymi państwami na rzecz wyrównywania także poziomu, a więc równania w górę tych państw słabszych, głównie nowych - powiedział Tusk.