Nowe fakty w sprawie afery podsłuchowej: ani Sławomir Nowak, ani Andrzej Parafianowicz nie zostali jeszcze przesłuchani - dowiedział się nasz reporter Krzysztof Zasada. Chodzi o śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez byłego wiceministra finansów. Z podsłuchu wynika, że Parafianowicz ingerował w postępowanie skarbowe w sprawie żony Nowaka.

Jak dotąd nie ma stenogramu rozmowy obu polityków. Tymczasem żeby na dobre ruszyć ze śledztwem, biegli muszą najpierw przeanalizować nagrania.

Nośniki trafiły już do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jej rzecznik Maciej Karczyński mówi, że opracowanie jednej minuty rozmowy z podsłuchu zajmuje czterem ekspertom ABW godzinę.

Łatwiej wykonuje się te czynności, jeśli chociaż mamy nagrania z telefonu, ponieważ jedna ze stron mówi, druga słucha - podkreśla.

W przypadku analizowanych nagrań z restauracji, osób, które słychać, jest czasami więcej. Słychać też inne odgłosy - na przykład sztućców, czy talerzy.

"Zaczną z nas robić oszustów". Parafianowicz deklaruje pomoc

Na opublikowanym przez "Wprost" fragmencie nagrania słychać, jak były minister transportu mówi m.in. o swoich obawach związanych z kontrolą skarbową u jego żony. Najgorszy scenariusz dla mnie jest taki, k..., że w całym tym moim bałaganie jeszcze zaczną z nas robić, k..., nie wiem, oszustów - mówi wzburzony. Mój znajomy przegląda księgi i mówi: źle to wygląda - dodaje.

Parafianowicz odradza mu wizytę u wiceministra finansów Jacka Kapicy i deklaruje, że sam spróbuje mu pomóc. Background trzeba znać, może się okazać, że to rutynówka - uspokaja. Nowak jest jednak innego zdania. Oni dobrze wiedzą, kogo kontrolują. Sama naczelniczka się podpisała na tym piśmie, podała telefon do siebie, że jakby coś. Monika z nią rozmawiała, więc na pewno - podkreśla. Nowak mówi też o tym, w jaki sposób wypełniał swoje oświadczenia majątkowe. Wpisywałem oszczędności. Tak naprawdę nigdy się tym nie zajmowałem za bardzo. I spod dużego palca raz 100, raz 80 wpisałem - ujawnia. WIĘCEJ NA TEN TEMAT PRZECZYTACIE TUTAJ