Komenda Główna Straży "dusi" się pod lawiną nadgodzin. 30 tys. wszystkich zawodowych strażaków wyrobiło ich w latach 2006-2009 aż 8,5 mln. Razem z tegoroczną powodzią liczba ta może dojść do 10 mln. Dokładnych danych jeszcze nie ma - pisze "Gazeta Wyborcza".

Za nadgodziny strażacy powinni odebrać ok. 45 tys. miesięcy wolnego, czyli...3750 lat. Strażacy- rekordziści powinni od razu mieć wolne przez ponad pół roku. Ustawa o straży przewiduje rozliczanie wszystkich nadgodzin w ciągu sześciu miesięcy, ale nikt tego nie kontroluje.

Przed wejściem Polski do Unii strażacy nie mieli wyznaczonych tygodniowych norm pracy. Od 2005 r. obowiązuje ich 40-godzinny tydzień pracy. A ponieważ strażaków jest o 3-4 tys. za mało, nadgodziny rosną w zastraszającym tempie. Według związkowców sprawę rozwiązałyby rekompensaty pieniężne w wysokości 90 mln zł w ciągu dwóch lat. Prawo nie pozwala jednak na wypłacanie ekwiwalentu.