17-latek podejrzany o zamordowanie swojego ojca w mazowieckim Raciążu nie musi wracać do aresztu! Takie postanowienie wydał właśnie Sąd Apelacyjny w Łodzi. Chłopak - mimo zarzutu zabójstwa - wyszedł na wolność w listopadzie. Zastosowano wobec niego tylko dozór policyjny. Jego powrotu za kratki domagała się prokuratura.

Jak ustalił reporter RMF FM w łódzkim Sądzie Apelacyjnym, 17-latek pozostanie na wolności, bo jest to wyjątkowa sytuacja. Uznano, że 17-latek na wolności nie stanowi zagrożenia ani dla innych osób, ani dla dobra trwającego postępowania. Chłopak przyznał się do winy, sam wezwał policję na miejsce zabójstwa i wyjaśnił, że zabił - bo chciał chronić siebie i swoją matkę przed przemocą ojca. Mimo że święta spędzi na wolności, wciąż grozi mu dożywocie.

Młody morderca współpracował z funkcjonariuszami, nie utrudniał postępowania, dokładnie opisywał motywy swojego działania - i stąd decyzja sądu o wypuszczeniu go na wolność.

Podejrzany nie negował i nie neguje swojego sprawstwa, opisał stan emocjonalny, w jakim znajdował się przed i po zbrodni, nie uciekł z miejsca zdarzenia, wydał też policjantom narzędzie, którym zabił - relacjonowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku Iwona Bartoszewska-Wiśniewska.

Ważnym argumentem były także pozytywne opinie ze szkoły chłopaka. Był wzorowym uczniem, za kilka miesięcy planował iść na studia.

17-latek spędził w areszcie trzy miesiące po tym, jak w lipcu śmiertelnie ranił nożem swojego ojca. Minimalna kara, jaka mu teraz grozi, to 8 lat więzienia, maksymalna - dożywocie.

(mal)