Wpadka nauczycielki renomowanego liceum w Puławach. Kobieta chciała pomóc swojemu dziecku i wniosła na maturę ściągawkę. Interweniowała komisja egzaminacyjna. Lubelski kurator zapowiada surowe konsekwencje.

Anglistka dostała od kolegów nauczycieli czyste arkusze, wypełniła je i położyła synowi na ławce. Wszystko widzieli inni uczniowie oraz członkowie komisji, więc ściągawkę zabrano. Chłopak pisał dalej. Jak się później okazało: zdał.

Sytuacja jest kuriozalna – mówi kurator Waldemar Godlewski. W ciągu 30 lat pracy zawodowej z niczym podobnym się nie spotkałem. Wyczyn mamy jest wyczynem żałosnym - dodaje. Muszą być wyciągnięte konsekwencje służbowe. Anglistka już wkrótce stanie przed komisją dyscyplinarną przy wojewodzie lubelskim.

Dodajmy, że od rana w Puławach sprawę badają pracownicy kuratorium.