Po sekcji zwłok słoweńskiego żużlowca Mateja Ferjana wykluczono udział osób trzecich. Nadal nie jest znana bezpośrednia przyczyna śmierci zawodnika. Wczoraj Słoweniec został znaleziony martwy w Gorzowie Wlkp.

Sekcja pozwoliła wykluczyć udział osób trzecich w zakresie spowodowania obrażeń wewnętrznych lub zewnętrznych. Urazów takich nie stwierdzono - poinformował rzecznik komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wlkp., st. asp. Sławomir Konieczny.

Bezpośrednią przyczynę śmierci żużlowca będzie można ustalić po badaniach histopatologicznych i toksykologicznych. Do badań pobrano wycinki organów oraz płyny ustrojowe - powiedział rzecznik gorzowskiej prokuratury okręgowej Dariusz Domarecki. Jak dodał, wyniki tych badań mają być znane za trzy-cztery tygodnie.

Ciało 34-letniego Ferjana odnaleziono około godziny 8.30 w jego własnym samochodzie. Bus marki renault był zaparkowany na jednym z gorzowskich osiedli, w boksie garażowym budynku, w którym mieszkał Słoweniec.

Jestem głęboko poruszony tą tragedią. Zawsze będą wspominał go z sympatią. To jemu w dużej mierze zawdzięczamy awans do ekstraligi - powiedział prezes gorzowskiego klubu Władysław Komarnicki.

Jutro w kościele pw. św. Wojciecha w Gorzowie Wlkp. odbędzie się msza święta w intencji zmarłego żużlowca.

Matej Ferjan w tym sezonie reprezentował barwy PGE Marmy Rzeszów. W gorzowskiej Stali jeździł w latach 2007-2008. Pochodzący z Lublany 34-letni Ferjan w polskiej lidze był także zawodnikiem klubów m.in. z Grudziądza, Zielonej Góry, Opola, Ostrowa, Gniezna.

Przed rozpoczęciem kariery żużlowej uprawiał narciarstwo klasyczne, ale ze względu na kontuzję musiał zrezygnować z tego sportu. Jako żużlowiec był m.in. wielokrotnym indywidualnym mistrzem Węgier i Słowenii oraz byłym uczestnikiem cyklu Grand Prix.