„Obowiązujące w Polsce przepisy dotyczące danych nie chronią dostatecznie praw i wolności obywatelskich przed nadmierną ingerencją państwa" – stwierdził prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. "To nie znaczy, że polskie sądy i prokuratura łamią prawo, a służby działają w sposób niekontrolowany. To znaczy, że w badanej przez nas próbie zdarzały się naruszenia prawa" - wyjaśnił.

Kwiatkowski przedstawił sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka informację o wynikach kontroli dotyczącej uzyskiwania i przetwarzania danych z billingów. Mimo nieprawidłowości generalnie oceniamy pozytywnie działanie kontrolowanych organów - powiedział. Wyjaśnił, że zastrzeżenia NIK wzbudziły m.in. brak informacji o zakresie pozyskiwania informacji, przekazywanie przez operatorów telekomunikacyjnych szerszych danych niż te, o które występowały służby, oraz przypadki, kiedy niemożliwa była pełna identyfikacja funkcjonariusza uzyskującego dane. Uwagę zwróciły też sytuacje, gdy sądy cywilne żądały od operatora wydania SMS-ów, co jest dopuszczalne tylko w sprawach o najpoważniejsze przestępstwa albo za zgodą abonenta. Kontrolerzy ujawnili nawet przypadki żądania przez sądy billingów w sprawach rozwodowych.

Naczelna Izba Kontroli zarekomendowała pilne doprecyzowanie uprawnień służb do pozyskiwania danych telekomunikacyjnych, a także określenie zakresu i celu pozyskiwania tych danych, poprzez stworzenie katalogu spraw, na potrzeby których mogą być one pozyskiwane. Zdaniem jej przedstawicieli, w Polsce brakuje niezależnego organu, który weryfikowałby zasadność pozyskiwania, przetwarzania i archiwizowania danych.

(MN)