Białostocka prokuratura okręgowa wystąpiła do Parlamentu Europejskiego o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosła Włodzimierza Cimoszewicza. Śledczy chcą postawić politykowi zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia.

Wniosek prokuratury do Parlamentu Europejskiego jest związany z wypadkiem, do którego doszło 4 maja 2019 roku w Hajnówce.

68-letni Cimoszewicz jechał swoim Volkswagenem Passatem i potrącił 70-letnią rowerzystkę, która wjechała na przejście dla pieszych. 

"Na szczęście dzięki mojej niewielkiej prędkości, około 30 km/h, poszkodowana Pani odniosła niegroźne obrażenia. Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy i po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala. W tej chwili znajduje się w domu" - napisał wówczas w oświadczeniu były premier. Jego oświadczenie odczytał później mediom jego syn.

Jednak według prokuratury, polityk nie zachował szczególnej ostrożności, a potrącona kobieta doznała rozległych obrażeń, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej siedmiu dni.

Jak przekazała prokuratura, zasadniczą przyczyną wypadku była spóźniona reakcja europosła kierującego samochodem. Jej zdaniem, Cimoszewicz powinien był wezwać pogotowie i policję. "W związku z odniesionymi w wyniku wypadku obrażeniami kobieta została zabrana do szpitala przez osoby trzecie" - wskazała prokuratura.

Polityk został zbadany na zawartość alkoholu w organizmie cztery godziny po wypadku. W momencie wykonania badania był trzeźwy. Prokuratura zaznaczyła przy tym, że auto Cimoszewicza nie miało ważnych badań technicznych. Ich termin upłynął ponad pół roku przed wypadkiem.

W dniu wypadku Włodzimierz Cimoszewicz był kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego w ramach Koalicji Europejskiej. Zaświadczenie o zdobyciu mandatu europosłom PKW wręczyła 31 maja 2019 r.