Projekt ustawy zobowiązujący prezydenta, premiera i marszałków Sejmu i Senatu, by ujawniali raporty o stanie swojego zdrowia, jest po pierwszym sejmowym czytaniu i prawdopodobnie na tym zakończy się jego legislacyjny żywot - donosi na swych stronach internetowych tygodnik "Polityka". Posłowie PO przyznają, że już nie będą pracować nad projektem.

Po tragedii smoleńskiej zmieniła się sytuacja i inaczej się patrzy na pewne sprawy - mówi Damian Raczkowski z PO, przewodniczący podkomisji, która miała zajmować się projektem, a ostatni i jedyny raz spotkała się 8 kwietnia. mamy nowego prezydenta, a Janusz Palikot, pomysłodawca publikacji takich raportów, postanowił rozstać się z Platformą - dodaje.

Eugeniusz Kłopotek (PSL), który też miał uczestniczyć w pracach nad projektem, cieszy się z takiego obrotu sprawy: To był pomysł wymierzony przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. PSL od początku był przeciwko temu projektowi.

Wygląda więc na to, że jeśli prezydent Bronisław Komorowski, Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Bogdan Borusewicz (lub ich następcy) nie zechcą dobrowolnie podzielić się z nami raportem o stanie swego zdrowia, to go nie poznamy.

Według projektu informacje te miały być publikowane w ciągu 30 dni od rozpoczęcia pełnienia funkcji i corocznie, najpóźniej do końca stycznia.

Prezydent Komorowski do dziś nie ujawnił swojej kondycji fizycznej, więc jest możliwe, że zawetowałby tę ustawę. Gdyby projekt przeszedł, bylibyśmy drugim po Łotwie krajem Unii Europejskiej, którego prawo zobowiązuje osoby pełniące najwyższe funkcje do publicznego raportowania o zdrowiu. W Finlandii i Hiszpanii praktykuje się to zwyczajowo.

Prezydent Francji Sarkozy dwukrotnie przekazał opinii publicznej informacje o swoim zdrowiu. Prezydent Litwy Adamkus też co roku dzielił się tą wiedzą, ale jego następczyni już nie. Dwa lata temu w sierpniu premier Donald Tusk opublikował na stronie swojej kancelarii opinię lekarską, z której wynikało, że jest okazem zdrowia. Nowszych danych jednak nie podał.

Polityka