Nie ma winy, ale powinno być odszkodowanie. Tak można podsumować wyrok sądu w Katowicach w sprawie nastolatka, postrzelonego przez policjantów w Rybniku.

Dramat rozegrał się trzy lata temu. Po domowej awanturze ojciec chłopca zabarykadował się w mieszkaniu. Wcześniej postrzelił kilka osób ze swojej rodziny, a kiedy dom otoczyli policjanci, zaczął strzelać również do nich. W trakcie wymiany ognia postrzelony został jego 15-letni syn.

Teraz sąd uznał, że podczas akcji policjanci nie popełnili błędu, ale orzekł równocześnie, że odszkodowanie powinno zostać wypłacone. To możliwe, choć bardzo rzadko stosowane rozwiązanie. Funkcjonariusze nie zostali uznani za winnych, działali zgodnie z prawem, ale 15-letni wtedy chłopak został jednak postrzelony. Dlatego zastosowano tu nie zasadę winy, ale zasadę słuszności - wyjaśnia sędzia Krzysztof Zawała.

Według sądu, to Skarb Państwa powinien odpowiadać za to, co się stało.

Był to na razie wyrok wstępny - teraz sąd będzie ustalał szczegóły, m.in. wysokość odszkodowania. Sprawa może się jednak przeciągać, bo pełnomocnik Skarbu Państwa może się odwołać.

Odszkodowania za wypadek sprzed lat domaga się matka chłopca. Ojciec, który wówczas strzelał, nie trafił do więzienia. Mężczyzna został uznany za niepoczytalnego i jest leczony w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.