Nocny, dwugodzinny pokaz świetlny za ponad 160 tys. zł, więcej niż 2 tys. zł za zasłonięcie okien w Polskiej Akademii Nauk, zlecenie widmo dla amerykańskich prawników za niecałe 40 tys. zł czy prawie 12 tys. zł za film promocyjny, którego nikt nigdy nie widział. Kancelaria Senatu podejrzewa, że za czasów PiS w latach 2015-2019, niegospodarnie wydano nawet 1 038 414 zł.

Jeszcze w grudniu 2019 roku marszałek Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej zlecił audyt w Kancelarii Senatu. Zapowiedzi były szumne. W kuluarach mówiło się o wydatkach, danych dotyczących wynagrodzeń, zakupów, czy stanu posiadania izby wyższej. Efekty, o których Interia napisała w połowie lutego jako pierwsza, mocno rozminęły się z oczekiwaniami.

Informatorzy Interii z Senatu twierdzili wprost: audyt nie został przeprowadzony tak, jak trzeba. Osoba, która sporządzała dokumentację mówiła, że głupio jej tak kontrolować byłego szefa (Stanisława Karczewskiego - red.). Audyt ogranicza się do struktury organizacyjnej Kancelarii Senatu - słyszeliśmy wówczas w senackich kuluarach.

Po tamtych wydarzeniach Joanna Balicka, autorka pierwszego audytu, ponownie wzięła się do pracy. Interia dotarła do najnowszych dokumentów. Z audytu wynika, że w latach 2015-2019 mogło dojść do "ryzyka, uchybień lub nieprawidłowości" przynajmniej w kilku przypadkach. Mowa o łącznej kwocie ponad miliona złotych.

Zaginiony film, zasłony za 2 tys. zł

Jednym z wydatków, który najbardziej rzuca się w oczy, jest ten dotyczący "nieefektywnego wydatkowania" kwoty 163 089 zł na realizację "2-godzinnego publicznego trójwymiarowego pokazu o tematyce historycznej w centrum Warszawy w porze nocnej". Jak to możliwe, że pokaz pochłonął taką kwotę?

"Jak wskazano we wniosku o zakup, przedmiotem zamówienia było opracowanie autorskiego scenariusza, a następnie zrealizowanie na jego podstawie trójwymiarowego pokazu łączącego światło, obraz i dźwięk o tematyce historycznej (...). Wykonawcę (Alpha Vision Sp. z o.o.) wybrano według kryterium najniższej ceny" - czytamy w dokumentach.

Do tego trzeba doliczyć zakup licencji do publikowanych materiałów, a nawet 2 337 zł za... zasłonięcie okien w budynku PAN. W kontekście tego wydatku Balicka pisze o "zastrzeżeniu co do gospodarności". Animację można było bowiem oglądać ledwie dwie godziny.

Szczęśliwcy mogli ją podziwiać 8 czerwca 2019 r. od godz. 22 do północy. Była za to wyświetlana w samym centrum Warszawy, bo na Pałacu Staszica przy ul. Nowy Świat 72. Warto dodać: pierwotnie miała się pojawiać w różnych miejscach w Polsce, jednak Kancelaria Senatu zrezygnowała z tego przedsięwzięcia ze względu na... wygórowaną cenę pokazów.

Słowa "niegospodarność" i "niecelowość" padają wprost, m.in. jeśli chodzi o realizację reportażu z okazji obchodów 30-lecia wolnych wyborów do Senatu. "Film nie został wykorzystany z jego przeznaczeniem, nie opublikowano go nigdzie, a plik zaginął" - pisze autorka audytu. Za produkcję, której nikt nie widział, izba wyższa zapłaciła prawie 12 tys. zł.

W dokumencie możemy również przeczytać choćby o "publikacji będącej przewodnikiem po historii i kulturze Polski" za prawie 20 tys. zł. Jest też zakup dwuletniej licencji na dostęp do narzędzia wspierającego korzystanie z serwisów społecznościowych. On również został uznany za niegospodarny.

"Umowę na kwotę 24 490 zł obejmującą dwuletni dostęp do narzędzia dla 10 użytkowników podpisał ówczesny dyrektor CIS, zgodę na wydatek pow. 20 tys. zł wyraził dyrektor generalny" - czytamy. Do tego na liście wydatków trzeba dopisać specjalne szkolenie, które miało posłużyć specjalistom od social media Kancelarii Senatu.

Problem w tym, że mało kto z niego korzystał. A jeśli korzystał, a już nie pracuje w Kancelarii Senatu, to nadal może to robić. "Do narzędzia przypisano konta 6 pracowników CIS, w tym - ówczesnego dyrektora i pracownika kierującego Działem Nowych Mediów. Mimo że obaj pracownicy nie są już zatrudnieni w Kancelarii Senatu, mają dostęp do narzędzia z poziomu prywatnych kont na jednym z portali społecznościowych" - pisze Balicka.

Strona internetowa i ekspertyza widmo

Do działań niegospodarnych audytorka zalicza też ekspertyzę z amerykańskiej kancelarii prawnej z 2018 roku. Dokument, który tam zamówiono, kosztował 10 tys. dolarów, czyli 37,6 tys. zł. Problem w tym, że nie można ustalić, czy i jak ekspertyza została wykorzystana. Sprawa była głośna, bo dotyczyła przeniesienia Pomnika Katyńskiego w Jersey City.

"Przedmiotem zamówienia było wykonanie ekspertyzy prawnej dotyczącej możliwości pozwania burmistrza Jersey City z powodu publicznego obrażania sprawującego urząd Marszałka Senatu, przedstawienia w negatywnym świetle Senatu, Marszałka, uchybienia godności i pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. Wyboru kancelarii dokonano na podstawie rozmów z wykonawcą" - czytamy w dokumentach.

Obecna dyrektor Gabinetu Marszałka Senatu nie wie, czy i jakie kroki podjęto w związku z tą sprawą. Feralnej opinii nie ma w dokumentacji, rejestrze tłumaczeń, a senacki zespół radców prawnych nic o niej nie wie.

Dobrze, że "projekt identyfikacji wizualnej obchodów" na 30. rocznicę wolnych wyborów do Senatu, nie jest aż tak tajny. Wiemy, że pochłonął 84,5 tys. zł. "Zamówienie objęło zaprojektowanie, wykonanie i demontaż w dniach 3 i 4 czerwca 2019 r. ścianki w holu senackim; ścianki z ekranem LED w Sali Kolumnowej Sejmu oraz oprawy stołu prezydialnego i mównicy, a także - wydrukowanie po 500 tys. sztuk zaproszeń i notesów" - czytamy.

Co poszło nie tak? Jak pisze audytorka, nieprawidłowo zaprojektowano kary umowne: "Nie zabezpieczono w sposób właściwy interesów Kancelarii Senatu w przypadku problemów z terminowością".

Biorąc pod uwagę wiadomości o modernizacji strony internetowej izby, to i tak nic. O co chodzi?

Jeszcze w październiku 2019 r. "w sposób niejasny zlecono i nierzetelnie udokumentowano" modernizację strony internetowej. "Wartość negocjowanych do zlecenia prac (84 722, 40 zł) znacznie przewyższała wartość umowy w części modernizacji systemu" - pisze audytorka. Jak się okazuje, jeszcze 24 czerwca tego roku prace były nieodebrane i nieopłacone. Co gorsza, to co udało się dotąd zrobić, nie spełnia oczekiwań.

Nie można jednak powiedzieć, że archaiczny system elektroniczny Kancelarii Senatu zupełnie się nie zmienił. Na przełomie 2018 i 2019 r. doszło bowiem do modernizacji senackiego intranetu. "Wykonano niektóre funkcjonalności, które okazały się później nieprzydatne użytkownikom w Kancelarii Senatu, co było działaniem niecelowym i niegospodarnym, łączny koszt modernizacji to 138 805,50 zł" - zapisano w dokumentach.  

Ile i za co?

Audyt, który widziała Interia, traktuje nie tylko o nieprawidłowościach. Ujmuje m.in. informacje dotyczące wynagrodzeń, funkcjonowania floty samochodowej Kancelarii Senatu (okazało się, że nie dokumentowano odpowiednio zużycia paliwa - red.) czy innych obszarów działania izby wyższej. Jest też budżetowanie na poszczególne lata. Wyraźnie razi dysproporcja przy niektórych wydatkach.

Przykładowo: przyjrzyjmy się wydatkom reprezentacyjnym szefa Kancelarii Senatu. W 2020 r. na ten cel ma zostać przeznaczone 25 tys. zł. Jak to wyglądało podczas poprzedniej kadencji? W 2015 r. podobne wydatki pochłonęły 274 795 zł. W kolejnych latach były to kwoty: 187 288 zł, 228 231 zł, 170 164 zł oraz... 6 510 zł w 2019 r.

Uwagę przyciągają także wydatki dotyczące senackich podróży. I w tym przypadku można powiedzieć, że poprzednia ekipa nie żałowała pieniędzy na wyjazdy zagraniczne kierownictwa Senatu i senatorów. Najdrożej było w roku 2016 i 2018. Podróże pochłonęły wówczas kolejno 3,2 mln zł oraz 3,3 mln zł. Dla porównania: w 2020 r. zaplanowano na ten cel 1,9 mln zł.

Najnowszy audyt finansowy Kancelarii Senatu ma zostać podany do informacji publicznej w ciągu kilku dni.

Jakub Szczepański

ZOBACZ: Wyniki audytu w Senacie. Interia ujawnia