Pielęgniarki i położne chcą poprawy warunków pracy i płacy. W ramach akcji protestacyjnej w różnych miastach organizowały pikiety przed szpitalami i urzędami. 27 kwietnia ma zapaść decyzja o dalszych formach protestu.

"Nikt nie chce słuchać zgłaszanych postulatów; nikt nie chce podjąć konstruktywnego dialogu; rząd i minister zdrowia udają, że problem nie istnieje; pracodawcy pozorują bezradność powołując się na brak wystarczających środków" – twierdzi Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych.

Wśród postulatów OZZPiP jest m.in. żądanie określenia niezbędnej liczby pielęgniarek i położnych na poszczególnych oddziałach przy kontraktowaniu świadczeń zdrowotnych z NFZ w celu zapewnienia bezpieczeństwa pielęgniarkom, położnym i pacjentom.

Pielęgniarki i położne domagają się wzrostu wynagrodzenia. Według nich powstrzymałoby to emigrację i odejścia od wykonywania zawodu. Byłby on także zachętą dla młodych osób do podjęcia studiów pielęgniarskich i położniczych.

Wśród postulatów jest też zmniejszenie obciążenia pielęgniarek i położnych pracą administracyjną i inną, która nie jest przypisana do zawodu na rzecz bezpośredniej pracy przy pacjencie oraz zabezpieczenie czasu pracy pielęgniarek i położnych w jednostkach ochrony zdrowia poprzez umowy o pracę.

Pielęgniarki przywołują statystyki z których wynika, że w Polsce przypada 5,2 pielęgniarki na 1000 mieszkańców, podczas gdy np. w Szwajcarii - 16, w Dani - 15, w Szwecji - 11, a Czechach i w Słowenii - 8. Jak mówią, średnia wieku pielęgniarek to 49 lat, a w Polsce zatrudnionych jest więcej pielęgniarek powyżej 65 lat, niż pielęgniarek w wieku 21-25 lat.

Akcja protestacyjna objęła wiele rejonów w kraju m.in. Lubelskie, Podkarpacie, Dolny Śląsk, Kujawsko-Pomorskie, Łódzkie i Zachodniopomorskie.

(mpw)