W szpitalu zmarła 68-latka, której od niedzielnego wieczora szukano w okolicach Starogardu Gdańskiego - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Kuba Kaługa. Dziś kobietę udało się odnaleźć - w środku Borów Tucholskich. Żyła, ale nie było z nią kontaktu. Wyziębiona trafiła do szpitala.
Wszystko wskazuje na to, że poszukiwana od niedzielnego wieczora kobieta wracając do domu, na skrzyżowaniu dwóch, wąskich leśnych dróg ścięła zakręt. W efekcie auto wypadło z drogi i dosłownie zawisło na przydrożnej skarpie.
Kobieta cały czas była w środku. Można przypuszczać, że rozładował się jej telefon. Poszukiwania utrudniał fakt, że las, przez który jechała kobieta, można pokonać kilkudziesięcioma różnymi drogami.
W niedzielę wieczorem kobieta wracała z Iwiczna do miejscowości Lubiki Małe. Po uderzeniu w skarpę skontaktowała się z bliskimi. Powiedziała, że nie wie, gdzie jest i nie potrafi sama wrócić do domu.
Po pewnym czasie kontakt telefoniczny z 68-latką się urwał.
Rodzina i znajomi wszczęli poszukiwania na własną rękę, a gdy nie przyniosły one żadnego efektu w niedzielę po godzinie 19:00 o zaginięciu powiadomili policję.
(j.)