"Z antysemityzmem walczymy od kilkudziesięciu laty na całym świecie. Z antypolonizmem dopiero zaczynamy walczyć" - stwierdził w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" premier Mateusz Morawiecki. "Ostatnie lata pokazały, że poprzez zdecydowaną walkę o prawdę za granicą można doprowadzić do ogromnej poprawy postrzegania prawdy historycznej" - ocenił.

"Z antysemityzmem walczymy od kilkudziesięciu laty na całym świecie. Z antypolonizmem dopiero zaczynamy walczyć" - stwierdził w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy" premier Mateusz Morawiecki. "Ostatnie lata pokazały, że poprzez zdecydowaną walkę o prawdę za granicą można doprowadzić do ogromnej poprawy postrzegania prawdy historycznej" - ocenił.
Premier Mateusz Morawiecki /\Tytus Żmijewski /PAP

W wywiadzie dla “Do Rzeczy" Mateusz Morawiecki był pytany m.in. o to, że kilkanaście miesięcy temu z premierem Izraela podpisał porozumienie, mówiące, że oba państwa będą walczyły z przejawami antypolonizmu. Tymczasem - dodaje tygodnik - na uroczystości w Yad Vashem, upamiętniającej wyzwolenie obozu Auschwitz nie ma zgody na przemówienie polskiego prezydenta.

Polityka i podejście do historii nie powinny dzielić nas i Izraela. Oba narody padły ofiarą tych samych zbrodniarzy. Głównie niemieckich zbrodniarzy, ale również sowieckich, komunistycznych, czego w dużej mierze doświadczyli Polacy. Łączą nas wspólna historia i wspólne cierpienia - powiedział premier. Ocenił, że "w odniesieniu do walki o prawdę historyczną wydobywamy się z jeszcze ciemniejszego kurhanu niż w wielu innych wymiarach (...)".


Zmiany w świadomości narodów, państw, przedstawienie własnej prawdy historycznej po 60 czy 70 latach gwałtu na polskiej duszy, zakłamywania historii i przedstawiania jej w sposób niezgodny z polską racja stanu nie dzieją się z dnia na dzień - tłumaczył Morawiecki. Ostatnie lata pokazały jednak, że poprzez zdecydowaną walkę o prawdę za granicą można doprowadzić do ogromnej poprawy postrzegania prawdy historycznej - dodał. 


Pytany dlaczego w Vad Vashem głos ma zabrać prezydent Rosji Władimir Putin, nie prezydent Andrzej Duda, Morawiecki odparł, że "być może dlatego, że organizatorem i sponsorem tej imprezy jest jeden z głównych współpracowników Władimira Putina, któremu nie udało się przejąć kontroli nad jedną z głównych polskich spółek - polskimi Azotami?". Zaznaczył, że jest to oczywiście domniemanie, ale nie pozbawione podstaw i poszlak.

Pan prezydent mając do czynienia z jawnym lekceważeniem i takim podejściem podjął decyzje, że nie może tam pojechać i milczeć w obecności prezydenta Putina, który będzie rzucał kalumnie, jak to robił w ostatnich tygodniach, próbując zmienić historię według aktualnych interesów Kremla. Mamy słuchać kłamstw, kiedy nie możemy powiedzieć prawdy? Nie. To już minęło - oświadczył Morawiecki.

Pytany czy spodziewa się kolejnych ataków, szef rządu powiedział, że "musimy być na nie przygotowani". I jesteśmy. W momencie, kiedy pogarsza się sytuacja społeczna w Rosji, tak jak się dzieje teraz, gdy maleje poparcie dla władzy, co koresponduje z kłopotami na arenie międzynarodowej i ze zmiana całego rządu w Rosji, szuka się wroga zewnętrznego, by skupić społeczeństwo wokół wyrazistego celu - wskazał.